Wpis który komentujesz: | 1 listopada Ale dzisiaj był dzień:)Ale po kolei... Nastawiłem na 10.30, no ale moi drodzy;] Co to by był za dzień gdyby nie oszukać samego siebie?:DWięc do spóły z biologicznym zegarem sprzeciwiliśmy się cwanym planom zegara z parapetu i wstrząśniety sam nie wiem czym koło 9tej jednym pewnym ruchem ręki unieszkodliwiłem intruza:DDzyndzelek pociągnąłem...i już nie zadzwoni:D Ale czego budzik nie da rady tego Stefan dokona. A w sumie nie Stefan, a raczej dźwięcznośc jego szlachetnego imienia w ustach uroczej sąsiadki. Jedno "Steeeeeeeeefffffaaaaaaaaaaaaaaaaaaan!!!!!!!!!" i już jesteś w pełni świadomym że zapomniałeś domknąc okno na noc. Swoją drogą...cholera on jej chyba nie lubi. Albo sa fanatykami chowanego. Innego wyjścia nie widze. Wiosna, lato, jesień zima, Stefan w ogród i go ni ma. Jego żona podniecona, wyjdzie przed drzwia, wrzeszczy woła. I tak codzien rok po roku, sie szukają aż do zmroku. Jak dla mnie -> Bomba:] "witamm rodzinke...:D" nieuzbrojonym okiem byłem w stanie oszacować że wszystkie jednostki domowe już się zdążyły skumulować w oczywistym pomieszczeniu, co też po higienicznych zabiegach co by innych towarzyszy stołu oddechem ani "zapachem wsłasnym" nie porazić, zaowocowało rodzinnym sniadaniem;) Lubie je:) Na wesoło jak to Płodziciel mawia:] No i cholera...smacznie:)))))))Hehehe;) A potem odwiedzanie świecących pomników w nowej formie: Tato: Heheh:)Pierwszy raz jade we własnym samochodzie na tylnim siedzeniu. Wygodnie tu. Kierowca(:D): Ciesze się że Ci sie podoba:D Wspaniała ta nasza tradycja. Stajesz nad grobem i przewijają Ci się wspólne chwile. Zabawne sytuacje. Wspomnienia...gdy nie znasz, starasz się tak jak potrafisz. Ale to już jest bardzo dużo. Potem posłuchasz opowieści rodziców, znajomych, dziadków, którzy opowiedzą kim "ta pani" była i jak to tato się zawsze cieszył, gdy ona do niego mówiła: "Choć Januszku, mam tu cos dobrego". I widzisz jak inni też wracają do tych klatek z archiwum. Usmiech. Czasem na twarzach, czasem wewnątrz, zawsze u tego, którego Ci ludzie na dole, stojący nad tym kamiennym prostokatem wspominają. Poznasz też znajomych, o których tylko słyszałeś. Albo o których nie słyszałeś, ale sie dowiesz, bo przecie cóż to za wysoki brunet całuje ręce mojej mamusi?!:D I chwila zadumy. Krótkie wyciszenie i w niektórcyh miejscach szczera tesknota. Za tym co było. Ale ta chwila smutku, jest dla dzisiejszych solenizantów kolejnym powodem do radości. Bo komu nie jest miło, gdy widzi, że inni za nim tęsknią? I te kapitalne dialogi nawigazyjne: - Tu Mireczko...chodź. - No co ty mówisz?Niby gdzie?Przecież to jest tam... - Jak tam jak tam - No tam, przecież wiem... - Tam? - Tędy. - Tedy?Gdzie tędy...przecież on lezy tam. - Gdzie tam? - No koło świerka. - Przecież to była tuja! Itd, itd...:DAle w końcu trafiliśmy. Pospacerowaliśmy, pokłanialismy się, ja sie nasłuchałem najrózniejszych historii (np. o tym jak to brat mojego ś.p. dziadka ma obecnie świra na punkcie łazienki i odwiedza ją 10 razy dziennie;]), pogadaliśmy...i tyle ludzi jednoczesnie poświęciło swój czas tej samej idei. I wszyscy byli szczęśliwi. Chodź to z założenia smutne miejsce. Tak sie w rodzinie złożyło, że ciocia urodziła się w Święto Zmarłych. No cóz:PNie jej wina. Wróżba średnia, ale póki co cioci się rok za rokiem zyje i oby jak najdłużej w uśmiechu jej mijało:) A że się taka tradycja juz w rodzinie urobiła, to popołudniem wszyscy U cioci się zjawili. Ciocie generalnie powinni gdzieś zamknąc bo za dobrze gotuje. Spróbowałem wszystkiego:DChyba tylko rybke sobie odpuściłem.Ale taka ruda była...w ogóle mi to do ryby nie pasowało:PAle reszta:DMamusiu!:D:D:D:DI sałatka, i dziczek, i mięsko, i serek, i chalebek, i sosik, i szyneczka, i ta druga sałatka, i ta trzecia też:DNo i serniczek...ooo...serniczek;] Ach:D A poza tym przez kawały, Damian ale ty wyrosłeś, polityke, USA, telewizje, młodzież, tradycje, wspomnienia...świetnie jest czasem tak spędzić kilka godzin.:) A na koniec tradycyjnie. Wieczorowa porą na cmentarz. Ale sie ciesze, że go mamy na osiedlu. To jest niesamowite gdy wychodzisz zza zakrętu i widzisz ten czerwony ogród tak dumnie świecący. I kroczysz po tajemniczych ciemnych ścieżkach co krok postrzegając wyłaniający się zza masywnych krzewów nowy błyszczący pomnik. Ślad po kimś, kto tak jak ty kiedyś spacerował po tym świecie w jakims celu... - A twój gdzie jest zameldowany?:D - Tam:P A gdy już skończyliśmy, usiedliśmy na ławeczce ("spokojnie, jest czysta. Tyle babć tu juz dziś siedziało, że zdązyły "tyłeczkami" wyczyścić całą powierzchnie:D") i chłonęlismy magie. Wiatr czasem zawiał, płomienie rozbite w tysiącach migotały nieustępliwie, a wspomnienia same napływały... - A tu?Pradziadek? Fryzjer, nie? - Dokładnie. - Pamiętasz go? - Niewiele...ale pamietam jak mnie strzygł. Był taki pokój i dwa stołeczki... - Moja babka dostawała szału gdy widziała, że dziadek mi robi kolejny łuk. Zakazała gdy urządziłem polowanie na kury... - Ale była akcja gdy przyleciał gołąb. Ciotka Jadzia wyskakiwała na ganek i wrzeszczała: "Jaaaaaaasiuuuuu!!!!! Goooooołąb!!!!" A dziadek rzucał wszystko i jak rumcajs przez busz cisnął poprzez krzaki, babcia z balkonu w pół się cieszyła z powrtou gołebia, z drugiej już zliczała stratowane podniecona dziadkowa noga kwiatki.... - Pamiętam jak pomagałem nakrywac do stypy. Nie poszedłem na pogrzeb bo sie bałem.Ale jak mi ta pani mówiła "Weź Andrzejek rozłóż stół" to rozkładałem go szybciej niż to w instrukcji było przewidziane... Szkoda że trzeba wstać za 5 godzin. bysmy pewnie posiedzili Tam dłużej. Tak jak zazwyczaj. Bo to miejsce jest magiczne. Takie godziny sa magiczne. Za takie chwile jestem wdzięczny...i niech mi ktos powie, że życie jest nudne i bez sensu. :) A poza tym to tak sie opieprzałem edukacyjnie przez te wolne dni, ze az wstyd. Ale mama nie wie. Tata tez nie:POdpoczyłem. I teraz sie biore:) ps. i domkne dziś okno, bo kto wie czy Stefan po nocy tez nie buszuje...to taki włóczykij;] |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
tiny_soul | 2004.11.07 09:55:17 ..ale jednak dobrze ze jest taki dzien, bo nareszcie mozna oderwac sie od codziennego wariactwa i zamyslic sie nad tym co bezpowrotnie przeminelo, a w glebi nas nadal trwa.. potrzeba czasu by sie z tym wszystkim oswoic.. ale tak bylo, jest i juz bedzie i nie da sie tego zmienic (..) kiedy przypominam sobie mojego przyjaciela naprawde widze sens slow ze trzeba kazdy dzien zycia traktowac jak ten ostatni. jak czytam wasze wpisy to troche jestem na siebie zla, bo w tym roku czesciowo zawalilam sprawe.. nie z mojej winy- rodzice wybyli 400 kilosow w rodzinnie strony, ja do bliskiej familii i jakos musialam wrocic do domu .. a PKS 1 listopada wyborem polaczen nie grzeszy. na szczescie sa jeszcze weekandy i jakos zaleglosci nadrobie:] nieznajoma_x | 2004.11.02 18:45:58 Hmmm...ja nie lubie chdzić na centarze (wyjątek ,to właśnie nocą gdy wszystkie znicze tak slicznie płoną...)Może dlatego, ze groby, które odwiedzam...ja ich nie znałam, tyle o nich wiem, ale tylko z opowieści...pamiętam tylko niektóre szczegóły jak przez mgłe. A kiedy tak stoje nad ich grobami nie wiem co myśleć, co powiedzieć...nie lubie o tym mówić... aaa nawigacje:D to mój tatuś ma w małym pluszku:P chodze tam od tylu lat i w życiu bym nie trafiła (z resztą tak samo jak mamusia:]) ale on, znaczy Tatuś, zawsze wie jak iść:] |