gatecrash
komentarze
Wpis który komentujesz:

Łzy spływają po policzku
żal, smutek, gniew
nie wiem co czuję..
ale to boli !
co to jest radość?
zapominam..
największą męką jest życie..
i ten krzyk białej odomy
ona woła !
ale nie chce mnie wziąść do siebie
to nie ta pora..
cisza..
głośna cisza..
wyszeptany krzyk..
który otacza mnie z każdej strony
słowa bolą..
ranią..
już sie zamknę..
będę milczeć...
już na wieki..

pamiętajmy o tych którzy odeszli....

w moim życiu wielokrotnie stykałem się ze śmiercią... i myślałem, że każde odejście kogoś bliskiego mnie wzmacnia w przekonaniu, że jestem odporny na wszystko...

wpierw odeszła babcia... i ta prawdziwa babcia, taka jak z reklam, z seriali.... prawdziwa przyjaciółka, kobieta, która dawała mi wiele miłości, pozwalała na rzeczy których rodzcie mi zabraniali, kobieta która robiła najlepsze na świecie pierogi i... kacapoły... wiem że wiele osób pewnie nawet nie słyszało o czymś takim i że ja jadłem tylko te w wykonaniu babci Heli... ale wiem że to one były najlepsze na świecie...
....do dziś dzień pamiętam chwile jak rozpłakany wbiegłem do szpitala MSWiA z wielkim niedowierzaniem, że ONA nie żyje... dla nich to była tylko ONA, ale dla mnie była całym światem...

potem Piotrek... po dziś dzień gdy stoję nad jego grobem zadaje mu to samo pytanie... wiem, że mnie słyszy - DLACZEGO TO KURWA ZROBIŁEŚ - Piotrek się powiesił.Miał 22 lata - całe życie przed sobą...

Babcia Kazia - kobieta o wspaniałym charakterze, o cechach, których brakuje czasami innym osobom - była kimś o którym inni teraz powiedzieliby - "jesteś cool"... nie zapomne do końca życia, gdy umierała powoli męczona przez chorobę Alzchaimera, stanąłem przed nią po kilku miesiącach nieobecności i byłem jedyną osobą, któą wymieniła z imienia... nie pamiętała swoich synów, córki, osób którzy się nią opiekowali... pamiętała mnie...

dziś chodżąc po cmentarzach z bratem opowiadaliśmy sobie dowcipy, śmieszne anegdoty, ale nie dlatego, że lekceważymy ten dzien, zapominamy o tych którzy odeszli, ale włąśnie dlatego, że pamiętamy i wciąż mamy ich w swych sercach... brakuje ich nam... brakuje babcinych uścisków, kłotni z Piotrkiem... jazdy po nocach na motorze...

od śmierci Piotrka nikt nie nazwał mnie "kaszkiet" - pamiętają że tylko On mnie tak nazywał i tylko jemu wolno było tak na mnie mówić...

Wycinam kolejne znaki...
Choć czuje jak bardzo to boli...
Choc widzę jak krew z mych ran płynie...
Nie przerwę...
swego natchnienia...
Co razem z żyletą po dłoniach lekko płynie...
Po fakcie ocieram ręcę...
Z ran krwawych śladów...
Skladam je równo w podzięce...
Że nie zabilem się odrazu...
Że tym razem choć blisko...
kresu życia bylem...
Powstrzymałem sie...
Dlaczego?
Moze w cos wreszcie uwierzyłem...
Moze ostatni raz...
szansę sobie dałem...
Wiem jedno...
Nastepny raz...
koncem będzie i dla was...
Gdy znow siegnę po zbrodnie....
Nie powstrzymam się napewno...

Zginę...


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
Gzmolio | 2004.11.02 23:21:39
śwp

korzoh | 2004.11.02 13:59:56

poeta!!Piotrka znałem,spoko gosc był i mi go przypomniałeś...

wanna_be_like_me | 2004.11.02 07:19:32
ja nie chodzę na cmentarz. wczoraj tylko dwa razy byłam. dlatego właśnie. i jedna dodatkowa symboliczna lampka dla kogoś kto kiedyś był ważny a kogo zabrała kokaina. i właśnie dlatego ciesz się życiem :]