cess
komentarze
Wpis który komentujesz:

Zasrana moda, lagodny przejaw obledu. Bohemiarska moda ukradla nam juz miejsca, ktore kiedys odkrywalismy na wlasny uzytek, by uciec przed warszawka, potem okazywalo sie, ze staja sie
trendy i juz nie mozna tam spokojnie zjesc, wypic, cokolwiek, bo teraz tam sie celebruje spacer,
przezywa obiad, delektuje sie klimatem. Teraz mozna uslyszec tam rozmowy o Lomo, felietonach Drotkiewicz, prawdziwosci praskich bram, albo innym gownie. Chociaz ostatnio w stolicy
bohemiarze odbili w taka stone, co do ktorej nam daleko. Bo ja wszystko zrozumiem. Fascynacje ruskimi aparatami, dederowskimi tenisowkami, czeskimi rowerami, oraz chorwackimi balladami.
Rozumiem mode na PRL wsrod mlodych ludzi-jak przez dwadziescia pare lat slyszy sie w kolko "za komuny bylo lepiej", albo "ty to nie wiesz co to znaczy, nie doswiadczyles tego nigdy, nie pamietasz bo byles maly", to coz moze z tego wyniknac? Na pewno w wielu przypadkach chec otarcia sie chocby o ten legendarny peerel, mistycznego pojednania z nagimi hakami w miesnym, z octem w spozywczym, z miesem w kiosku ruchu, z kolejkami, z gazetami, z pierwowzorami bohaterow kultowych filmow i seriali. Uuuuuuu sofiksy, ooooooooooooo pewexy, aaaaaaaaaaaaaaa ZOMO.Pelna ekstaza. Tylko, ze oni poszli dalej. Zaczely sie imprezy przy rosyjskim disco (wstep tylko w odpowiednim stroju), a skonczylo sie na balangach przy Disco Polo...

Inna beczka- ostatnio mysle o elementach skladowych Polski (jako krainy geograficznej, politycznej, i tak
dalej) jako o wynaturzonych kobietach. Nie wiem skad to sie wzielo. Znielubilby mnie za to niejeden chadek, endek i psychen (psychopatyczny nacjonalista), ze slaskodabrowski pomiot
niemiecko-rosyjski bedzie tu takie refleksje snuc o tej Polsce Piastowskiej, sielskiej,
zielonej, pachnacej zbozem (na wodke), kwiatami (dla kochanki), plynacej miodem (conajmniej trojakiem) i mlekiem (dobrym na wyplukanie toksyn z organizmu). Temu umilowanemu skrawkowi ojcowizny tak ublizac i w policzek go walic z tak zwanego plaskacza nie przystoi, a jednak ostatnio to robie. Nie zebym chciala gdzies wyjechac, a w zasadzie Wyjechac Na Prawde. Owszem moze rok na wybrzezu Hiszpanii upajajac sie pretensjonalnym widokiem lazurowego morza wyzierajacego zza palm, albo do Turcji, ale nichuja na zawsze, chyba bym nie umiala po prostu. A
jednak mysle o tych kobietach wynaturzonych. O polskiej demokracji jak o nieslubnym dziecku komunizmu i wolnosci. Najpierw przyszedl komunizm i zgwalcil wolnosc, co wylizywala przez lata rany ukrywajac sie w pawlaczu wcisnieta miedzy drugie wydanie "Dziadow" zzerane przez myszy i od poczatku nie dzialajacy, ale za to wystany w kolejce mikser marki eldom, predom, lub inny dom, by po latach runac, rzucic sie z wsciekloscia na ten komunizm i tez go zgwalcic, wyrzucic i pozostac niby to na swoim, niby to w obcym miejscu, wraz z pelnym wachlarzem skutkow zblizenia. I tak wyszlo takie dziecko skolowane, miotajace sie, co to z jednej strony ma geny wolnego rynku, z drugiej leniwych sprzedawczyn, zasuszonych krolewien lady i polki supermarketu, z jednej strony jak ten golem ma wpisany we lbie protokol mowienia prawdy, ale malym druczkiem ktos dopisal "ale tylko takiej, ktora bedzie wygodna". Mala rozpieszczona, hiteryczna, zagubiona dziewczynka o wrednych odruchach("bez rodowodu, oddam w dobre rece").

Warszawa za to kojarzy sie ze stara prostytutka z el Raval w Barcelonie. Taka lekko podtuczona 50-letnia maszkara z pocieta twarza i bliznami na calym ciele, przebrana w najmodniejsze dwa sezony temu ciuchy, co ma gdzies tam blysk w oku, a pod wygryzionymi przez niechlujnie zrobiona trwala i farbowanie wlosami pojawiaja sie jak fatamorgana resztki dawnego uroku swiadczace o niegdysiejszej popularnosci.
Albo transseksualista po przetaczaniu krwi, ktory ma wszystko nowe. Nowa twarz, piersi, nowe narzady rozrodcze, nawet krew ma nie do konca swoja, tylko gdzies od srodka jest ten sam, w zakamarkach pamieci, we snie. Smutna Warszawa, zawsze okaleczona.

A kiedy juz nie mysle o elementach skladowych Polski, kiedy juz przestaje wymagac od swiata doskonalosci, choc swiat ode mnie wymaga jej na kazdym kroku-nie wiedziec czemu cos sobie ubzdural.Kiedy zwlaczam ,w zaleznosci od stanu majatkowego i epoki nazywany weltschmerzem, lekiem metafizycznym, bolem egzystencjalnym, depresja z migrena- swoj napad histerycznego egoizmu- ze siedze i wszelkie myslenie za sprawa hormonow, jak to sobie tlumacze, krazy wokol slow "ja. zle", wtedy staram sie wykrzesac w sobie resztki checi do pracy. I wcale mi to nie wychodzi najlepiej. Od 2 tygodni zbieram sie, zeby poprosic naczelnego o to, zbeym mogla pracowac w domu. Od 2 tygodni corano stwierdzam, ze mam jeszcze sile ,zeby pojsc do pracy i od 2 tygodni ledwie przychodze do pracy, czuje, ze cala sila zostala spozytkowana na dotarcie do niej. A potem mysle, ze i tak to nieuczciwe z mojej strony, w koncu jeszcze nie czuje sie tak zle. I tylko maly chochlik w glebi mnie smieje sie do rozpuku, bo strach pomyslec, co bedzie jak kobiety kolegow z pracy beda w 8 miesiacu ciazy, a oni beda oczekiwac od nich conajmniej 70%towej sprawnosci.

Nasz pokoik juz jest niemal gotowy na przyjecie Emila. ZOstalo jeszcze rozpakowanie kilku kartonow i odebranie od rodziny ton ubranek i innych akcesoriow gromadzonych przez wszystkich pieczolowicie przez ostatnie kilka miesiecy.
W koncu ja- wyrodna przyszla matka slepa na rzeczy oczywiste- zauwazylam te wiez, ktora sie miedzy nami wytworzyla i nawet czasami klade sie sama w naszym pokoju, co wyglada jak przerysowany z katalogow meblowych (oczywiscie z daleka, z bliska widac, ze kazdy mebel ma inny odcien, szafy to relikty majace lat conajmniej 20 i na "plecahch" metke z cepelii, parapet cieciuch wykonczyl dosc tandeciarsko, podloga jest juz porysowana, choc widze to tylko ja, i te
nieliczne osoby, ktore chcialyby sie na niej polozyc, a nasz regal ma dziure zaslanieta skrzynka z bizuteria, ale mnie to juz wcale nie irytuje, a poza tym to pokoj jest bardzo ladny, dobrze sie w nim czuje i wielka frajde sprawia mi wyposazanie go- na przyklad w nowa mini wieze, zebysmy nie musieli tracic nerwow przy sluchaniu utworow, co zbawcza moca zepsutego odtwarzacza trwaja minut 20 dzieki ustawicznemu cofaniu o 20 sekund) i przemawiam do dziecka. Ostatnio jeden z mlodych tatusiow zapytal czy wiem, ze jak sie powtarza dziecku w brzuchu pewne slowa, to po urodzeniu na nie reaguje. NIe wiem, moze, jesli tak, prawdopodobnie bedzie swietnie reagowal na lektora w metrze.


*druga swiezosc

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
lolaluu | 2004.11.10 01:10:37
nie zebym sie podlizywala ale uwielbiam "Cie" czytac :) szczegolnie te fragmenty dotyczace warszawy i dzidziusia... zycze powodzenia ze wszystkim i powiem szczerze ze zazdroszcze....badz dzielna :)