Wpis który komentujesz: | "A po koncercie..." ... Pojechałem do domu! Oczywiście najpierw się zakręciłem wokoło mojego przystanku. Wtorkowy wieczór spędziłem w Mega Clubie na dwóch koncertach: rozpoczynające Natural Mystic oraz grupy wieczoru - Indios Bravos (roots rock reggae). Fundamentem Indios Bravos są Piotr Banach i Gutek. Koncertowy skład oprócz wymienionych uzupełnia 4 muzyków. Ale do rzeczy - przecież chodzi o emocje a nie suche fakty. A było głośno, melodyjnie i z pozytywnym kopem. Indios Bravos dali ponad godzinny koncert wliczając dwukrotne bisowanie (Gutek wykonał "Redemption Song" Marleya). Jak w przypadku polskich imprez nagłośnienie nie dało rady i czasami zawodziło. Indios zagrali kawałki z dwóch płyt. Jednak nagrania z ostatniego albumu pt. "Mental Revolution" wzbudziły największy odzew publiczności. Niestety nie było nas za wielu w Mega... No właśnie - publiczność. Lubię ją obserwować, czasmi dużo można się dowiedzieć. Zasada "uwolnij swoją głowę - ciało podąży za nią" (wolne tłumaczenie ideii Georga Clintona) sprawdzało się doskonale. Z każdą minutą zgromadzona publiczność wykonywała różne ruchy częściami ciała. Były też wyjątki - osoby, które już od początku wkręciły się w klimat imprezy (dla nich brawa). Zastanawiam się tylko ile z tych wszystkich pięknych textów śpiewanych przez Gutka (jak i publiczność) rzeczywiście ma odzwierciedlenie w codziennym życiu. Mam nadzieję, że nie wygląda to tak jak z moimi znajomymi, którzy są wierzący tylko w niedzielę i przed, bądź w kościele... Z tym może być ciężko... widziałem parę kompletnie zalanych ludzi.. szkoda... Osobiście za mało było zabawy z publicznością typu: "ja coś krzyknę - publiczność odpowiada tym samym". Mimo, że to nie do końca reggae i odmiany są moją muzyczną miłością (wychowałem się na rap'ie) to dałem się ponieść tym wszystkim pozytywnym emocjom. Z resztą dla mnie zawsze one były najważniejsze - nie ważne w jakiej muzyce. Bawiłem się naprawdę dobrze, mimo, że moje stawy kolanowe nie są w dobrej kondycji... Aha, zapomniałbym o występie Indian! Rewelacyjne minuty koncetu! Oficjaną część imprezy zakończył sam Gutek słowami: "Chodźcie na piwo". To chyba silny argument - nikt już nie domagał się trzeciego bisu [śmiech] Warto wspomnieć o zespole Natural Mystic i o energicznym vocaliście Michale, który poprzez jego ekspresyjne ruchy zwracał swoją uwagę na to co działo się na scenie. Rozgrzewający koncert... znikam... hoopla w pozytywne wibracje! |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |