sarah
komentarze
Wpis który komentujesz:

Praca

jakos wysysa ze mnie wiekszosc sil witalnych. Zwlaszcza, ze po powrocie do domu juz ciemno, a moj kubik nad wyraz obrzydliwy - te swietlowki nad lbem, swietlowki ktorych wylaczyc nie moge dobijaja mnie zupelnie i powoduja, ze po godzinie juz jestem senna i szkla kontaktowe sie odklejaja.

Takze, pisac mi sie nie chce, ale odnotowac trzeba:
miala miejsce wielkopomna rozmowa (poprzez maila) z I. na temat naszej przyszlosci tak zwanej. Zarzucilam wedke: moge z nim wspolnie wziac kredyt na chalupe. Nie, ze zaraz bede brac czy w ogole mam do tego warunki (bo nie mam), ale tak kontrolnie zarzucilam coby wybadac teren.

I coz sie okazalo. Jak zwykle na wszystko za wczesnie i trudno powiedziec, ale widze wielki postep. Jako, ze pracy nowej o ktora sie staral nie dostanie (wstrzymali zatrudnienie), zostaje w firmie w ktorej jest. Prawdopodobnie dostanie jakas podwyzke i moze awans pod koniec roku. Wobec powyzszego od stycznia bedzie szukal se lokum do kupienia - jakies dwubedrumowe condo, bo na wiecej go nie bedzie stac - i jak juz kupi, to sie tam ZE MNA przeprowadzi.

Postep, nie? Oczywiscie to wspolne mieszkanie razem to w ramach eksperymentu. Posnul tez plany na dalsza przyszlosc, co zakrawa niemalze na cud. Jako, ze poruszylam temat pozyczki i wspolnego kupowania czegos to stwierdzil, ze w takie cos nie bedzie sie angazowal, poki nie sproboje jak to sie ze mna mna mieszka i czy w ogole bedzie nam ze soba dobrze etc. i musi tez poczekac na to, az sie moja sytuacja z praca ustatkuje, uzyskam stale zatrudnienie, lepsze kwalifikacje etc.
Rozsadne o tyle, ze w wypadku zaciagnietej pozyczki i bezrobocia to sie chujowo robi, kiedy nie ma z czego splacac kredytu.

Wlasciwie to rozsadne podejscie a ja przeciez nie chcialam nic wiecej jak wlasnie to. Niemniej, smiac mi sie nieco chce. Bo wyglada na to, ze klasyczne taktyki negocjacji sprawdzaja sie i w takiej materii.
Zaczelam od wiekszego pulapu, nie liczac nawet na jakiekolwiek pozytywny sukces w tem wzgledzie a zyskalam to, na co dokladnie liczylam.
Pewnie jakbym zaczela od wspolnego mieszkania jedynie, to zaraz bylaby cala armata argumentow przeciw wytoczona.

he.
smisznie.
Tylko jakos na sama mysl o przeprowadzce niedobrze mi sie robi. Matko. Tyle juz sie razy w zyciu przeprowadzalam, ze mie na raz kolejny mdli.
Ale nic, bede sie ewentualnie martwic w styczniu. Do stycznia jeszcze sie moze duzo wydarzyc.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
sarah | 2004.11.19 22:24:21

D: nie ma, ale za to te pare firm co sa, to maja support stojacy pod znakiem zapytania (niestety), a jak juz ktos chce bardziej skomplikowana usluge niz to co defaultowo zwykle robia, to urasta do miana tragedii.

Ale co sie dziwic, ze technikow maja do dupy skoro im gownianie placa i nikt, kto chociaz troche sie zna na administracji unixami, dnsie etc. nie bedzie za taka kase pracowal..

D- | 2004.11.19 20:53:33
To tam też jest TPSA? ;>

sarah | 2004.11.19 03:17:48

D: nie, ja chce i nie ma to nic wspolnego ze strachem a z ogolnym zmeczeniem - tyle rzeczy mam teraz na lbie, ze myslenie o organizowaniu przeprowadzki mnie przygniata po prostu - w tej chwili.
Samo organizowanie DSLki, znowu rejestracja domeny etc. - no na rzygi sie wzbiera. Bo zwykle od pierwszego razu nie dziala.

D- | 2004.11.18 21:58:49
s/Chem/Chcem/

D- | 2004.11.18 21:58:26
Chem, ale siem bojem... Khi, khi, khi... A to podobno I. siem bojał... Khi, khi, khi...

sarah | 2004.11.18 19:42:30

Mieszkam w Kalifornii, w Dolinie Krzemowej.

JO:) | 2004.11.18 14:14:09
TAK ZAGLADAM SOBIE TU DO NIEBIE NA TEGO BLOGA I SLEDZE TWOJE LOSY OD JAKIEGOS CZASU ..... GENERALNIE GRATULACJE I POWODZENIA W SNUCIU WSPOLNYCH PLANOW .... TAK MNIE CIEKAWI JAKI STAN ZAMIESZKUJESZ .....TO CIEKAWOSC BO SAMA BARDZO LUBIE USA?