Bylam dzisiaj z ojcem w domu dziecka bo mial jakas akademie..zaprowadzil mnie do malych dzieciaczkow....Boze...moja pierwsza reakcja jak zobaczylam je to lzy w oczach...jak mozna byc tak okrytnym i oddac wlasnie dziecko??? ja nie rozumiem takich ludzi i nigdy nie zrozumiem....dla mnie to nie jest normalne...w zyciu nie oddalabym swojego dziecka... ;( ..w tej zlobkowej grupie najstarszy chlopczyk mial 3 latka..bylo 10 chlopcow i jedna dziewczynka..wszystkie przyklejaly sie do mnie a jak wzielam jedno malenstwo na rece to musialam brac wszystkie po kolei pare razy..byly strasznie zazdrosne o siebie...oddalam im w ciagu tych 2 godzin cala siebie..czytalam im ksiazeczki..karmilam je...rozmawialam...byly cudowne...chociaz troche zaniedbane..az serce sciska....tak mnie boli to ze sa takie biedne ;( jakbym tylko mogla zabralabym je wszystkie i opiekowalabym sie nimi !! Szczegolnie przylepily sie do mnie takie dwa blizniaki..Piotrek i Pawel..cudne dzieciaczki..napewno pojde do nich jeszcze 6 grudnia...zaniose im slodycze i pobawie sie tak jak dzisiaj... to przeciez nie ich wina ze maja takich okropnych rodzicow... kiedy odchodzilam dostaly ode mnie buziaki...i ja od nich tez...wygladaly tak slodko kiedy wszystkie machaly mi raczkami kiedy wychodzilam..:(

smutno...i refleksyjnie...