Wpis który komentujesz: | Jak przewidywałam Iwona rozkleiła się zaraz po wyjściu Andrzeja. Początkowo zaczęła puszczać jakieś złośliwości w moją stronę. Niby, że to, że Andrzej nas nachodzi to moja wina. Zapomniała jak na początku zachłystywała się jego triceratopsem... to znaczy tricepsem wyraźnie rysującym się pod koszulką. Jak ja zaliczyłam anatomię na cztery z plusem :P ;)? Iwona w końcu rozryczała się w poduchę. Tak na marginesie, co ta poducha z nią ma! Okazało się, że Niemiec, czy Szwed - Iwona sama dobrze nie wie - żonaty jest i na dokładkę dzieciaty. Dobrze chociaż, że do niczego nie doszło – bąknęłam bez żadnego podtekstu. Tylko tak żeby ją pocieszyć. Spojrzała na mnie zapłakanym wzrokiem. Całkiem jakby nie rozumiała najprostszych rzeczy. Zawsze wiedziałam, że do niej to można sobie pogadać. Pod tym względem ciut podobna jest do Misia. Znaczy się do naszego niewydarzonego Andrzejka. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
Lee | 2004.11.28 13:57:52 Materacem nie byłem ;) może i doszło? :P esc | 2004.11.28 13:23:21 Napewno nie doszło ? |