mother
komentarze
Wpis który komentujesz:

sens zycia...

ciekawe czy przy porodzie dostaje sie taka karteczke z napisem "twoj sens zycia -zostac hydraulikiem"... i staje sie czlowiek wtedy lekarzem, profesorem nauk medycznych, ale dalej nie czuje sie szczesliwy, az ktoregos pieknego dnia w domu nastepuje powodz i ow lekarz naprawiajac peknieta rure czuje, ze to czego szukal latami bylo tak blisko niego...? heh... i co potem? znajduje kolejna karteczke, tym razem z napisem "znalazles swoj sens zycia -od teraz jestes szczesliwy"? czy to nie bylo by za latwe? czy to nie bylo by zbyt schematyczne? hmmm...

ja bynajmniej nie chce tak zyc... ale jest grono ludzie, ktorzy podjeli wlasnie taki tok egzystencji... "grono"? nie... tych ludzi sa miliony...

pamietam jak bylam dzieckiem, zawsze zadawalam pytania i to roznym ludziom... to bylo przewaznie dziwne pytania... przypominam sobie rowniez jak zapytalam mame, ktore slowa rania najmocniej... mialam wtedy cztery, moze piec lat -nie wiecej... mama zrobila duze oczy i nie wiedziala co mi ma powiedziec... ale ja nigdy nie dawalam za wygrana... powiedziala mi wiec, ze cos w stylu "nie chce z toba juz rozmawiac"... mama polozyla sie i dalej spala a ja siedzialam na lozku, przykryta koldra i sie zastanawialam, kto w takim razie wymyslil te slowa i dlaczego, skoro rania najbardziej... mamy nie szlo juz dobudzic, wiec to pytanie pozostalo bez odpowiedzi...

tamta chwila utkwila mi w pamieci... to bylo dla mnie wazne... zastanawialam sie potem wiele razy, dlaczego wg mojej mamy slowa "nie chce z toba juz rozmawiac" sa gorsze niz "nienawidze cie"... przez pewien czas myslalam, ze mama powiedziala mi takie bo chciala spac a ja wiecznie meczylam ja nowymi pytaniami... byc moze jets w tym jakas prawda... ale mysle, ze mama odpowiedziala mi tak dlatego, bo nienawidzi obojetnosci... u mnie w domu na wszystko reagowalo sie bardzo emocjonalnie... byla wielka radosc i wielka zlosc... zawsze emocje... nigdy nie przechodzilo sie obok czegos obojetnie...

co mnie zabija?
po co o tym pisac? po co dawac komus cos co mnie unicestwi? nie boje sie smierci... chce tylko moc wczesniej zrealiziwac swoj cel... znalezdz go... potem reszta nie ma znaczenia...

bylam dziwnym dzieckiem... kazdy mi to mowi, kto znal mnie w tamtych czasach... uparta, wnikliwa, zadajaca duzo pytan... czasem zachowywalam sie inaczej niz moi rowiesnicy... czy to zle? moze... ale wiem, ze nie chce tego zmieniac i nie pozwole nikomu, aby wymagal ode mnie innego zachowania... jetem dziwna i taka chce pozostac... nie chce byc pospolita!



Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
[d][n][b] | 2004.12.05 13:36:35
podoba mi sie ta notka... :* zreszta juz ci o tym chyba mowilem :P