Wpis który komentujesz: | Sam wyjazd z miasta na rogatki zajmuje dobra godzine: samochody wleka sie 10mph albo i to nie; korek jak sto piecdziesiat. Po drodze tankujemy benzyne - nastepne 40 min. stania i czekania. Dojazd do Meyers (15 mil) to juz 2 godziny. Kontrola lancuchow - cieszymy sie, ze teraz pojdzie juz predzej. Wjezdzamy na Eco Summit, snieg przestaje powoli padac, przejasnia sie... zjezdzamy na dol. I co. Ano wlasnie w tym momencie, przy zjezdzie w dol kreta gorska szosa, cala w sniegu i oblodzona, psuje sie nam alternator. Kurwa pieknie no pieknie. Cale szczescie, ze kawalkada samochodow porusza sie mniej wiecej z predkoscia zolwia, tak wiec toczymy sie sila rozpedu, z wylaczonym silnikiem, swiatlami i na recznym hamulcu - wszystko w celu oszczedzania energii z akumulatora. Dotaczamy sie w ten sposob do punktu, gdzie ludzie zaczynaja sciagac lancuchy. Podchodzi do nas jakis Hindus i prosi o pomoc w zdjeciu lancuchow. I. do niego - nie ma sprawy, pod warunkiem, ze pozwolisz nam zaladowac akumulator. Hindus sie zgadza i w ten sposob mamy podladowana baterie. Udaje nam sie dojechac do najblizszej "miejscowosci" - Kyburz - juz po zachodzie slonca. Zadupie jakich malo, ale jest bar gdzie mozna cos zjesc i zadzwonic. Barman informuje nas, ze sklep z czesciami w Placerville (35 mil stad) zamkniety a na samym akumulatorze nie dojedziemy. Cale szczescie w najblizszym motelu sa wolne pokoje - chcac nie chcac zostajemy na noc. I. czuje niedosyt cwiczen fizycznych i wyciaga mnie w srodku nocy polazic. Robimy pare koleczek wokol motelu, ktory okazuje sie byc polozony nad sporawa rzeka. Pelnia, wpatrujemy sie w kotlujaca wode i ryby i tak jakos romantycznie sie niby robi, he. Anyway. Dnia nastepnego rano piekna pogoda - tylko mroz i wiatr jak cholera. Dzwonimy do AAA (American Automobile Association, oboje jestesmy czlonkami) zeby przyslali ciezarowke-holownik. I. ma premium card wykupione, takze operacja ta nie bedzie nas kosztowac nic. Po godzinie czekania przyjezdza: duza, cieplutka i milutka ciezarowa. Zagadujemy kierowce. Okazuje sie, ze wczoraj na autostradzie, ktora jechalismy, bylo 9 wypadkow - w tym piec z ofiarami smiertelnymi. Fajnie jak cholera. W niedziele na szczescie Kragen (taka duza siec sklepow z czesciami samochodowymi) otwarty, facet odholowuje nas na parking. Maja alternatory do hondy prelude, uff. Od kierowcy ciezarowki dostalismy tez numer telefonu do mechanika - jedynego, ktory ma otwarty zaklad w niedziele po swiecie dziekczynienia. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |