Wpis który komentujesz: | Gotowce na egzamin przepisywałam chyba ze cztery noce i teraz padam. Iwa odpuściła sobie mniej więcej w połowie. Znając ją i tak długo wytrzymała. W końcu stwierdziła, że prościej i bardziej ekonomicznie będzie, w razie czego, zaryzykować podrzucenie cudzych. To nic że pisanych innym charakterem pisma i różnymi kolorami długopisów. Słowem poszła na łatwiznę i na wariata jednocześnie :). Żeby tylko nie miała w tym czasie debetu na koncie u pana Boga? Dzisiaj całe rano wszywałyśmy specjalne kieszenie pod podszewki naszych garsonek. Ja do tej w zieloną pepitkę, którą podprowadziłam mamie jak ostatnio byłam w domu. Pepitka znów jest modna, a mama już w dawne ciuchy nie wchodzi. W tę garsonkę to nawet ja mam kłopot z wejściem. Zwłaszcza po nafaszerowaniu jej makulaturą. Gotowce oczywiście wszystkie się nie zmieściły w wykonanych przez nas kieszeniach. Jakąś jedną trzecią musiałam upchnąć w torebce. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |