dangdiggydang
komentarze
Wpis który komentujesz:

"aleizdein - niedziela"

Pierwszy raz od dłuższego czasu nie udał mi się dzień. Tzn. już wczoraj wieczorem zaplanowałem sobie całą niedzielę. Miałem w planie wstać około 12, zrobić to co miałem do zrobienia i około 15 zapuścić się w jazzową tonację. Chciałem wymyśleć jakiś fajny opis na gg i zostawić je włączone. Oprócz słuchania jazzujących płyt miałem leżeć opierając stopy o ciepły kaloryfer i patrzeć za okno na sąsiadujące budynki. I nic z tego nie wszyło. Wstałem wcześniej - owszem wywiązałem się z mojej obietnicy (nie przywykłem zawalać terminów) ale reszta nie przebiegła po mojej myśli...

Sieć do której podłączony jest mój komputer nie spisuje się najlepiej. Co gorsze okazało się, że musiałem opuścić mój spokojny pokój i wyjść na to zimno...

Jak wróciłem to ciągle nie było netu. Zero jazzu na głośnikach. Znudzony włączyłem "Love Actually" z porażającym moje uszy lektorem. Nic specjalnego (piszę o lektorze, sam film uwielbiam)

Czuję się rozczarowany...

znikam...

hoopla na sofę!

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)