Wpis który komentujesz: | - Witamy panią w naszej kolekcji recydywistów – usłyszałam za plecami. Ale ktoś wysilił się na dowcip, pomyślałam. Za mną stał mały Hitlerek o przerażająco skośnych oczach. - Mogę panią prosić na chwilę do siebie? - Mnie? – wskazałam ze zdziwieniem na swe piersi. - Tak pani Mirko – oblizał się jak rasowy alfons – pani oczywiście mnie nie poznaje. - A powinnam poznawać? – zmieszałam się jeszcze bardziej. W głowie błyskawicznie przewinęły mi się taśmy ze wspomnieniami z ostatnich dziesięciu lat. Usiłowałam odnaleźć jakąś stopklatkę podobną do tego człowieka. - Adaś Jankowski jestem – podał mi dłoń. - A ja Mirka... – a w mej pamięci pustka. - Spotkaliśmy się w podstawówce, ja byłem w C klasie a pani w A – uśmiechnął się jakoś tak smutnie. - A faktycznie pa-mię-tam... – udałam. W jego oczach dostrzegłam błysk – wiedziałam że pan... że podkochujesz się we mnie Adasiu – brnęłam - ale wtedy byłam bardzo nieśmiała, nadal jestem... - Na-praaa-wdę? – zakłopotany funkcjonariusz powtórzył zapraszający gest ręki. Weszłam pewnie do środka. Kiedy jednak usłyszałam jak zatrzaskuje za mną drzwi, cała ta pewność ulotniła się gdzieś... W mig dotarło do mnie, że oto przez własną głupotę znalazłam się na łasce i niełasce jakiegoś reżymowego funkcjonariusza. Do tego nie wiem jaki diabeł mnie podkusił żeby wykręcić numer z podkochiwaniem. W końcu Adaś to SB-ek!? A może do tego jeszcze zboczeniec? Durna ty! O tym na co SB-ki sobie pozwalają ludzie opowiadają legendy. A ten niezłą szują musi być skoro w tak młodym wieku już własne biuro dostał. Co prawda biuro to bardziej przypominało kanciapę stróża w państwowym muzeum kurzu, ale zawsze... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |