Wpis który komentujesz: | Wszyscy zainteresowali się dziewczyną dopiero gdy jej zawiniątko zaczęło wrzeszczeć. Jak ono się darło! Wyczyny mojej Ewelinki w porównaniu z owym concertino, to jest lukrowany pikuś w czekoladowej polewie z majonezem. Laska na tę okoliczność skuliła się, ciałem swym chuchrowatym zasłaniając niemowlę, całkiem jakby się zaraz spodziewała, że ktoś ich wybatoży. A swoją drogą chętnych do batożenia pewnie nie byłoby problemu znaleźć wśród pasażerów, sądząc po minach większości. - Nakarm bachora bo pewnie głodny - doradził dziewczynie siedzący obok niej babol. - Wstydzę się - jęknęła dziewczyna cichutko. - Jak to się wstydzisz własne dziecko nakarmić? – fuknęła paniusia z równoległego fotela - No bo kolieżanka ma chiba nieładne cićki – wyjaśnił jeden z rozbawionych gentlemanów, ledwo się kiwających w przejściu. - Nawet nie wzięłaś dziecku butelki w podróż? – żachnęła się paniusia – widzieliście państwo! - Widzisz Kaziu dobrze, że myśmy pomyśleli coby na drogię wzionć butelkie – wtrącił pan od „cićków” - Jasiu mordeczko! Ja bym miał zapomnieć o pryncipiach? Niedoczekanie! |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |