Wpis który komentujesz: | No, i bek in Kicznerowo. Wbrew pozorom, pierwszy dzien na mojej prowincjonalnej uczelni, choc dlugi i wyczerpujacy, byl przesympatyczny wrecz. Okazalo sie, ze Martinez wrocil uczyc, moj ukochany profesor z pierwszego roku. Ucieszyl sie na moj widok szczerze, opowiedzial cos tam o swojej szostej zonie i spytal - oh, spytal! - czy w Hiszpanii zaangazowali mnie do pracy w telewizji. Chuj z TV, jego wiara w moje umiejetnosci mnie wzrusza do lez niemalze. Koles w biurze powiedzial, ze mam w przyszlym roku robote, nisko platna, ale w miare prestizowa, dobrze wyglada na papierach. A Bulgarka powiedziala najpierw 'fuck off' (nie do mnie, tak tylko), wygadala sie z cala masa plot o moich kolegach z klasy, a potem polecila ksiazke Kundery ('duzo seksu, fajna'). Czyli milo jest calkiem. Wreszcie tez mam do wgladu oceny z poprzedniego semestru i powiem tylko, ze sie zapierdol oplacil jak nigdy. Ehm. Swiateczny wypad do Ojczyzny Polszczyzny okazal sie pelen wrazen przeroznych. Jak to w zyciu, ktos okazal sie Aniolem, ktos Kutasem Skonczonym, a ktos zaskoczyl niezmiernie. Londyn cieply i drogi, najbardziej krecilo mnie rzecz jasna piwo, co bywalo brzemienne w skutkach. Ale to akurat niezaleznie od dlugosci geograficznej, trudno sie mowi - ten typ tak ma. Slowem, albo trzema: Hepi Niu Jer. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |