Wpis który komentujesz: | Takie sobie ple ple Mam ochote cos napisac, ale nie wiem co i w ogole jakos tak miotam sie beznadziejnie. Magia objawia sie na codzien tym, ze jak tylko wyjde z pracy, wsiade do samochodu i zajade pod chalupe (obojetnie moja czy I.) to sennosc ze mnie opada. Furdy tam te wszystkie kawy, espresso, herbatki i kij wie co jeszcze. Najwyrazniej pracowy ekran komputera i te ohydne swietlowki tak na mnie dzialaja jak rowniez to, ze siedze w kubiku przy skrzyzowaniu pokoju mojego szefa i szefa dzialu programistow. Zawsze przewalaja sie tam tlumy, japia, cos chca, a oni oczywiscie drzwi nie zamykaja bo po co. Idealne wprost warunki do tego, zeby sie skupic i byc produktywnym, nie? No i rzecz jasna kazdy, kto przechodzi korytarzem, lampi sie w moj ekran. Powinnam sie jednak cieszyc, bo siedze twarza zwrocona do korytarza, a nie plecami jak wiekszosc. W firmie panuje porzadek dziobania i nie ma znaczenia ze co namniej 15 pokoi z okenm stoi pustych. Takie kontraktorskie kmioty jak ja nie przynaleza do ekskluzywnych warunkow pracy. Anyway. Siedze, klepie za posrednictwem laptoka (ktory nazywa sie zreszta futrzak - stacjonarna zas makowka ma na imie Kocilla), pije winko (biale, Savignon Blanc - Kabernecik sie skonczyl niestety) i czekam na I. Co tam jeszcze. W pracy w tym tygodniu nie dostalam mamony, bo pani ksiegowa stwierdzila, ze nie dostala mojego time sheet. Ide do szefa, mowie, a on na to ze jej zostawil i _napewno_ nie ma na biurku u siebie. Sporzadzilam nowy i ciekawa jestem, kto tez go zgubil - ksiegowa czy jednak moj szef. Znajac szefa smiem watpic, czy to on. Im w zasadzie wisi, ale mnie nie wisi, bo tygodniowe opoznienie w mamonie moze miec srednie skutki. Z glodu rzecz jasna nie umre, ale robic se debet na koncie to srednia przyjemnosc, jak sie do tego doda fakt, ze przyszedl mi wlasnie rachunek z karty kredytowej, ktora to karta zaplacilam za laptoka. Generalnie to chce wiecej slonca. Zimno tutaj nie jest, kilkanascie stopni w dzien - ale ten brak slonca mnie dobija. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
sarah | 2005.01.26 18:52:07 tez bym sobie tak popylala, gdyby tutaj byl snieg. Ja w sumie lubie snieg... Melka | 2005.01.26 12:20:30 Slonca? A u nas prawdziwa zmia sie zaczela, autentyczny snieg pod butami skrzypi, bialo na drzewach, i trzeci dzien nie zrobila sie z tej bieli chlapa. W nocy wracajac z pracy, widzialam fajna pare-ok 40latkow, popylajacych na sankach srodkiem chodnika :) |