sarah
komentarze
Wpis który komentujesz:

Wkurw testera

Wlasnie, wkurwiaja mnie takie sytuacje.
Zaraportowalam buga pare dni temu - calkiem powaznego - mianowicie ze instalka servera z CD jest zrypana
w sposob taki, ze w mysql brakuje pewnych folderow, bez ktorych produkt nadaje sie do kosza.

No i co? Developery obejrzaly, stwierdzily ze to
"some database weirdness" i olaly.

Bug niestety nie byl powtarzalny kazdego jednego razu na
kazdej maszynie. I co potem.

Dzis jeden z developerow, ktory robil instalke u klienta
mial dokladnie ten sam objaw.

Aj waj, wielka rzecz, rwetes, rzucaja sie nagle wszyscy
poprawiac itd.

Jakby im sie baranom chcialo tego buga poprawic kiedy
ja go znalazlam, to nigdy problem by nie doszedl do
customerow.

No ale po co sie wysilac, latwiej zmienic status na
"cannot reproduce" i olac. A ze bug moze byc wynikiem jakichs race conditions - a chce to sie komu myslec, poki gowno nie wyplynie na instalce u klienta?

Co gorsza niestety nie ma tutaj w firmie takiego zwyczaju, ze jak cos programery spieprza, to zeby opracowac plan na przyszlosc nie pozwalajacy na spieprzenie tego samego.
Ale gdziez, nie da sie - programery tutaj to sa swiete krowy, tykac ich nie mozna, prosby o code review zbywaja smiechem. No i potem sa takie przecudne sytuacje, ze naprawia jednego buga i zepsuja trzy nastepne. I w ogole, w ogole nikt nie wyciaga w stosunku do nich zadnych konsekwencji ani sie tym nie przejmuje.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
wojtazy | 2005.02.04 10:57:35
Zawsze mowie, ze Murphy nie powinien byl wymyslac tych swoich glupawych praw - narobil tym tylko niezlego bigosu.

sarah | 2005.02.03 18:56:24

wojtazy: dziala tutaj prawo murphego. jak mozna
cos olac i zignorowac i nie zrobic, to tak wlasnie
sie stanie. przypomina mi sie tutaj opowiastka bylego meza, ktory pracuje jako kernel developer. mieli jakiegos powaznego buga w kernelu - na tyle powazny, ze wypierdzielal na ryj 30% maszyn. Nadeszla godzina release - oczywiscie ustalona przez marketing, a co. Wszyscy programisci i sq wrzeszczeli, ze nie absolutnie, trzeba opoznic release dopoki sie tego buga nie naprawi, ze jak sie z tym wypusci, to bedzie tragedia i w ogole. Marketdroidy nie chcialy sluchac i wersja kernela poszla w swiat. No i co? Ano to, ze zaraz usery wszczely alarm i trzeba bylo wycofac z "field" wszystie CDromy z tym bugiem i jeszcze wymozdzyc sie nad patchem na maszyny gdzie juz to zainstalowano.
POdsumowanie: cala ta akcja byla 10 razy drozsza niz opoznienie release o tydzien.
Teraz juz uwaznie sluchaja tego, co developery mowia... ale to jest tak, ze w kazdej firmie bugi sie olewa poki nie nastapi wlasnie taka spektakularna i droga katastrofa.

wojtazy | 2005.02.03 11:01:34
Skads to znam. Wszystko zalezy nie od wagi bledu, tylko od tego kto go zglasza :( Wyglada na to, ze wszedzie jest to samo podejscie...