sarah
komentarze
Wpis który komentujesz:

Jeszcze o career transition

Wlasnie na ten temat wywiazala sie dyskusja na liscie alumniow suna.
Czytam czytam i juz nie moge.

Zaczelo sie od tego, ze ktos zapytal jak to zrobic - jak nagle zmienic
branze w ktorej sie pracowalo od 20 lat na inna, zupelnie nie majaca
ze stara nic wspolnego?

Rady posypaly sie jak z worka. Ze ah, najpierw trzeba dokladnie sie
zastanowic co sie chce, przemyslec swoje zycie, dobre i zle strony, to
co nas cieszy i czyni szczesliwymi etc, itd. pierdoly. Najlepiej w
ogole zeby ta czescia zajal sie jakis dobry career coach.

Oczywiscie, tutaj pare maili ze slodkim polecaniem uslug znajomych
career coach.
Osoba ktora zaczela watek wytrwale jednak dopytywala sie dalej: no dobra, ja juz wiem co chce robic, mam tylko problem w tym jak?
Moje resume odpada na etapie rekruterow i HR bo nie mam stosownego doswiadczenia, a na internship nie chca mnie przyjac
bo biora tylko ludzi mlodych.

I tutaj raptem wszyscy dobrze radzacy nabrali wody w usta. Jeden tylko cos baknal na temat tego, ze warto zapisac sie na fora typu orkut.com czy podobne i poszukiwac kontaktow, bo takie zmiany sie dokonuje tylko przez kontakty.

Ma racje, bez znajomosci ani rusz. Tylko po co pierdolic te bzdury o career coach? Przeszlam przez to i zareczam, ze kazdy srednio myslacy czlowiek sam jest w stanie dojsc do tych rewolucyjnych wnioskow do ktorych oni potrzebuja przeprowadzic iles-tam testow psychologicznych i niewiadomo ile zajec. Wystarczy wiedziec czego sie chce. Owszem, sa ludzie co nie wiedza, ale oni na ogol probuja wszystkiego po kolei poki nie trafia na cos, co ich wciagnie.
To cale doradztwo zawodowe to tylko wyciaganie kasy z naiwnych.

Pisanie resume to tez pic na wode fotomontaz. Wiadomo, ze pisze sie pod rekruterow. Ludzie lza jak dzikie psy, byle tylko jakos sie przekrecic przez ten mlynek odmozdzonych robotow-marketdroidow ktorzy dbaja tylko o to, zeby uchycic odpowiednia ilosc slow-kluczy w cv a reszte maja w dupie.

Wszedzie w prasie fachowej trabi sie w kolko ze najwazniejsze sa tzw. umiejetnosci miekkie (soft skills) - bo ich w zasadzie nie mozna zmienic - za to konkretna wiedza z danej dziedziny nie jest az tak wazna - bo tego mozna sie dosc szybko douczyc.

Nie to jednak znaczenia, bo pierwsza linia pracujacych przy zatrudnianiu ma dokladnie odwrotne zdanie. Moze zreszta i nie maja odwrotnego zdania a robia co robia z czystego lenistwa i pojscia na latwizne? Umiejetnosci techniczne i wiedze latwo wszak zweryfikowac na kilkugodzinnej rozmowie robiac np. egzamin; przymiotow zas takich jak uczciwosc, solidnosc, odpowiedzialnosc etc. zweryfikowac sie w ten sposob nie da.

I dlatego zatrudnia sie po znajomosci....
Tylko po co ludziom tak wstretnie mydlic oczy i pierdolic takie glupoty?

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)