Wpis który komentujesz: | Ha, wczoraj ze dwie godziny wierciłem się w łóżku nie mogąc zasnąć. Jakoś nie byłem w stanie wyłączyć myślenia o sprawach ważnych, takich zwykłych i zupełnie nieistotnych. Poduszka wydawała się za twarda, prześcieradło w podświadomości uciekało gdzieś na bok, łóżko jak zwykle okropnie zimne i jeszcze za krótka kołdra... Po dwóch godzinach walki, słuchania Sinatry i Pat'a Metheny'ego zabrałem poduszkę i wyniosłem się na drugą stronę łóżka. Chyba dobrze, bo dopiero teraz uświadomiłem sobie, że prawie całe życie wstawałem lewą nogą. No, ale dzięki temu już może być tylko lepiej i lepiej, Łukasz - tak będzie właśnie. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
marynata_z_ryb | 2005.02.14 00:10:06 ja sie wczoraj tak meczylam cale 5 godzin, praktycznie do samego rana i to jest najgorsze. szczere wyrazy wspolczucia dla tych, co permanentnie cierpia na bezsennosc. |