Wpis który komentujesz: | platalam sie po szarym od deszczu domu jak jakas wodnica - strzyga. ojciec udawal, ze jestem powietrzem i przegladal stare plyty w pokoju rodzicow podobnym do ciemnego grobowca. Wiedziałam, o co chodzi. Przerwalam lancuch „samotoczacego się przeznaczenia” . a to nie było tak, tak bezmyślnie. Imponowalo mi, ze tak wspanialy człowiek zakochal się we mnie. Mialam tak niskie poczucie wlasnej wartości, ze nawet wtedy nie bylam w stanie w to uwierzyc. Gdy mi się oświadczył bylam tak bardzo szczesliwa. Gdy mnie przytulal, dotykal to było to dla mnie jak … tak. Potrzebowałam go. Ale to nie była milosc. Mimo tego, ze był nieskazitelny – bez zarzutu. (w tym momencie opowieści musze przerwac, bo Aleksander, wychylając się nadmiernie przez okno, probuje swój ogromny bumerang, wieszając na nim swoje buty rozmaru 46, chcac sprawdzic czy wyrzucony wroci z obuwiem) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
katiuszka | 2005.02.23 15:46:06 Artur, a calego loga nie laska przeczytac? Krotki jest. Pozdrowienia dla Ciebie autorko. ulica_marzycieli | 2005.02.23 14:27:14 mhh...kim jest Alexander? :) |