Wpis który komentujesz: | I stalo sie nie najlepiej, ale jest wyjście. Zawsze jest wyjsciePoniedzialkowe kolo zawalilem. Tak samo jak 8 osob, ktore razem ze mna pisaly. Nie pomogl fakt, ze mielismy happy 5 mins, bo profesor zostawil asystentke, zeby nas pilnowala. Nie dalo sie, sam juz nie wiem czego mam sie nauczyc. Ksiazka, z ktorej wiedza jest wymagana, napisana jest taka kreska, ze noz sie w kieszeni otwiera... Czeski film :/ Bylem dzisiaj u dziekana ds studenckich porozmawiac, coby przedluzyl nam (8smiu osobom) termin zaliczenia tego przedmiotu. Dziekan powiedzial, ze owszem, ze jesli sie zgodzi, to nastepnego dnia zadzwoni ów profesor z pytaniem: "A kto za to wszystko zaplaci?". Jesli zabulimy wszyscy (8 osob) po te 250 zl, to dziekan od razu jeszcze w tym semestrze zorganizuje zajecia warunkowe... Z jednej strony go rozumiem (dziekana w sensie), ale jeszcze sprobuje jutro porozmawiac z ów profesorkiem (chociaz nogi mi miekkna jak prof. spojrzy mi w oczy, wzrok ma normalnie jakby mial roentgen'a. Pierwszy raz w zyciu doswiadcze takiego stanu, ze czyje sie jak sparalizowany wrecz) czy zgodzi sie jeszcze na 1 poprawke... Jesli sie zgodzi, to znowu uderze do dziekana o przedluzenie terminu na ten przedmiot... i tym razem mi sie powinno udac.. Nie wiem... Zobaczymy Bylem rowniez w sprawie mojego dyplomu u promotora. Zajme sie praca w przyszlym tygodniu. Karte dyplomanta przy okazji odebralem. Zupelnie inny klimat, rozmowa z moim promotorem, a rozmowa z profesorem. Zero stresu. W sobote wypozyczam swoj sprzet koledze na andergroundowa impreze w bylym burdelu. Totalny anderground. Chyba sie zapytam Magdy, czy ma ochote pojsc ze mna na ta impreze, bo chcac nie chcac musze sie znalezc na niej z racji tego, ze wypozyczam deck'i i mixer. W zeszla sobote sie w sumie potarmoslismy troche w Cynamonie (pomimo tego, ze bylem mega ale to meeega spiacy), ale co innego to, a co innego zasnac i obudzic sie obok siebie. A 12 marca 2005 zapraszam wszystkich na organizowana przeze mnie impreze, o ktorej szczegółów wiecej TUTAJBedzie grubasnie (licze na to), chociaz roznie jest w tym miescie Słupsku. Nigdy lepiej nie mowic hop Jutro musze odebrac jednego deck'a z naprawy, oddac plakaty do drukarni i pojechac pomoc mamie w pracy, gdyz po raz kolejny ma problem z przeekazywaniem deklaracji do PFRON'u. Bedzie ciezki dzien. A pod wieczor... WYPŁATA!!!! :} ... tym razem bez muzyki |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |