cess
komentarze
Wpis który komentujesz:

Tydzien temu (z gorka) miasto tonelo w snieznych zaspach, dzis tapla sie w wodzie. Przyszedl Wielki Roztapiacz i poczynil spustoszenie i oszpecenie. Az sie czlowiekowi nie chce nosa wysciubiac z domu a tu obowiazki krzycza i popiskuja z kazdej szczeliny, oraz wysylaja mentalne smsy do sumienia "zrob cos stary, bo ona znow zajmuje sie pierdolami, zamiast dazyc do naszego spelnienia". Wczoraj przedzieralam sie dziarsko z wozkiem na drugi koniec miasta, do swojej biblioteki tylko po to, by uslyszec, ze ksiazki, ktore zamowilam przez internet, mimo, ze dostalam potwierdzenie, sa juz dawno wyporzyczone i wogole nieprawda. I po chuj ta baza internetowa? Gorzej... Wypisalam rewersy (ha! ale ze mnie student, polowa mojego roku nawet nie ma karty bibliotecznej, a 3/4 i tak uzywalyby jej jako uroczego zapychacza portfela z jeszcze jednym paskudnym polaroidowym zdjeciem), potem krecilam sie przez godzine, poniewaz Potezna Bibliotekarka, WIelki Zarzadca Umyslowego Poznania, WLadczyni Wszystkich Liter DUzych i malych, powiedziala "Ja nie zalatwie tego pani teraz (spojrzenie na wozek) ja wogole nie wiem czy to dzisiaj bedzie (Emil piszczy)pani pryjdzie za godzine" I musialam sie blakac po posiadlosci Kamedulow z przyleglosciami. Natknelam sie na swojego dziekana, widac, ze zmiekl na widok dziecka. Dobrze... WYkorzystamy ten atut podczas egzaminu:) Buty mi przemokly, widok na Warszawe ze skarpy byl oblesny, osiol schowal sie do budy, a Emil zirytowal sie chlodem panujacym w kosciele, Majestat Bozy absolutnie go nie krecil na ten czas.A ksiazek i tak nie bylo, chociaz wycwaniam sie i wypisalam wszystkie mozliwe sygnatury. Nie ma i chuj. Nie wyczaruje mi przeciez, "zaklepac" tez nie moze, ani puscic mejla jak bedzie, bo to jakas spoufalosc nadmierna z jej strony by byla. Czy ja sobie wyobrazam, ze bibliotekarka zbrata sie z ludzmi? Czy ktos widzial kiedys jak Sacrum chodzi za reke z profanum?
Ja, wczoraj. W teledysku Verby, ale to wyjatek. Ideal siegnal bruku, gdy koleszka w dresie usiadl przy fortepianie. Cale szczescie, ze oni nie na powaznie. Tylko Dla Forsy...
Zanim jednak nastapily roztopy wybralismy sie na spacer po Zoliborzu. Najpierw dookola cytadeli, potem waskimi uliczkami obsadzonymi przez urocze wille. To jedno z tych miejsc, ktore maja swoj klimat. Stolica mimo olbrzymich dziur beznamietnej zabudowy, ma takie punkty, gdzie az wszystko kipi i buzuje. Tylko kogo to obchodzi, poza mieszkancami? Kolezanka ze studiow powiedziala "a po co, przeciez nie jestem w Warszawy!"
No skoro tak...

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)