keb
komentarze
Wpis który komentujesz:

Pamiętam, że kiedyś, parę lat temu, ilekroć dzwonił u nas telefon lub domofon, odbierałem z ochotą, bo z nadzieją, że to do mnie. Nadzieja była uzasadniona, jako że od czasu do czasu faktycznie ktoś pytał o mnie: koledzy, jakieś koleżanki, dziewczyna. Stosunek osób "do brata" i "do mnie" był mniej więcej wyrównany, nie mogłem narzekać na brak zainteresowania. W tej chwili już nie jest. Telefon dzwoni, odbieram i wiem, że to do niego. Domofon nieraz słychać w ciągu dnia z 10 razy, wszyscy do niego. Zacząłem czuć się jak odludek, do którego nikt nie przychodzi, o którego nikt nie pyta, którym nikt się nie interesuje. I nie chce mi się już odbierać tego telefonu czy domofonu. Ich dźwięk przestał mnie jarać, słuchawkę podnoszę kompletnie z konieczności. Bo jak ma jarać, skoro jedynymi moimi reakcjami stały się: "tak, jest, moment", "nie, nie ma go, wyszedł". Mam za to gg, a jak chce porozmawiać z kimś normalnie, to mogę sobie wieczorem wyjść na wioskę, zachowując resztki nadziei, że zastanę tam kogoś, kogo ucieszy mój widok. Pewnie gdybym miał komórkę, dostawałbym jeszcze SMS'y. Pytanie brzmi, czy to tendencja ogólna, rozwój techniki, a co za tym idzie, upraszczanie sobie życia - w tym komunikacji - czy moja osobista porażka. Efekt tego, jaki jestem, jak postępuje z ludźmi i wskazówka, w jakim kierunku zmierzam. Hmmm, zwalać na coś - to nie po mojemu. Przyznać, że wina leży po mojej stronie? Tym bardziej :)


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
Asia | 2005.03.26 23:55:04
A jesli dochodzi sprawa winy.. jesli cos ci przeszkadza albo z czyms Ci zle, zawsze mozesz sprobowac to zmienic...nie zawsze musisz czekac az ktos przyjdzie...ale juz nie mnie to osadzac :)

Asia | 2005.03.26 23:49:27
Troche to smutne nie powiem, ale podejrzewam ze taki sam problem ma moze co druga osoba w dzisiejszych czasach, grunt to umiec znalesc zloty srodek miedzy normalnym kontaktem z drugim czlowiekiem a korzystaniem z netu czy komorki ...poza tym zaden sms czy msg nie zastapi szczerej rozmowy w 4 oczy ..

Nieuk | 2005.03.24 23:12:06
mnie hyba nie lubią. ale co sie dziwic skoro jestem zamulaczem co nie pije, nie pali, lubi myslec i ma stałą pannę. ehh

KuratorKurillO | 2005.03.24 22:48:44
Nie martw się, u mnie to samo :) jedyną osobą która przychodzi do mnie jest Ania :) no czasem Lechu itp. ale to wtedy gdy czegoś potrzebują, bez interesownie to się nie zdarza, kiedyś to była masa ludzi, ale teraz ludzie nie czują już takiej potrzeby, bo mogą się bez problemowo umówić poprzez GG czy Telefonu. Pamiętam jak jeszcze z 5 miesięcy temu Anka nie miała ani telefonu ani GG, i fajnie bo żeby się umówić musieliśmy do siebie przychodzić choćby na pięć minut, w sumie wtedy mnie to wkurzało, ja na przykład rano po imprezie trzeba było wyjść ją poinformować co dziś robimy ciekawego :] teraz ma obie z tych rzeczy i zaczyna mnie to wkurzać, jest to niewątpliwie wygodne ale jednak zero w tym ciepła i uczuć :/.