innastrona
komentarze
Wpis który komentujesz:

Rozdział VI

Pomocna dłoń na nowej drodze życia

Postanowiłem jak najszybciej poszukać drogi, która by mnie wyprowadziła z tego przygnębienia. Niemniej miałem dość towarzystwa kobiet przynajmniej na razie .Samotności też mi wystarczyło. Potrzebowałem towarzystwa kogoś, kto mógłby mi pomóc zapomnieć o tym koszmarze. Tylko z kim będę w stanie porozmawiać o tym co gnębi?

Na szczęście odezwał się telefon, który wybawił mnie z opresji.

- Makowski, słucham
- Cześć Piotrze! Mówi Konrad Skorpioński
- Cześć –odpowiedziałem zaskoczony
- Na pewno zastanawiasz się skąd mam twój numer telefonu. Krysia Kos była tak miła, że dała mi Twój numer, który miała od Ani.
- Aha
- Więc, dzwonie z pewnym pytaniem.
- Słucham.
- Może miałbyś ochotę pójść dziś wieczorem do opery?
- Opera, dziś wieczorem?
- Tak
- Hm, brzmi kusząco, a co grają?
- Mam 2 bilety na “Wesele Figara”
- O której?
- O 19:00
- W porządku, to gdzie się umówimy ?
- Słuchaj, umówmy się na placu teatralnym przed wejściem do Teatru Wielkiego o w pół do siódmej
- Dobrze, będę. Dzięki za zaproszenie.
- Nie ma za co. Do zobaczenia wieczorem
- Do zobaczenia.

*

Po pięknym wieczorze w Teatrze Wielkim byliśmy z Konradem jak te “papużki nierozłączki ”,bo wszędzie łaziliśmy razem .Oprócz tego łażenia i zwiedzania wszystkiego co się dało szybko stworzyliśmy nowy zwyczaj polegający na przegadywaniu całych nocy na różne tematy. Ten nasz zwyczaj stał się zbawienny dla każdego z nas On przestał w końcu narzekać na- jak sam często to określał “wszechobecne poczucie samotności”- a ja wreszcie małymi kroczkami zapominałem o Ani.

Jeden z takich był szczególny. Wszystko zaczęło się od tego, że Konrad zadzwonił do mnie z pytaniem:

- Co robisz dziś wieczorem?
- Nic
- A co byś powiedział byśmy poszli na spacer a potem wpadlibyśmy, gdzieś na Tirami.

- O rany, znowu coś czemu nie mogę się oprzeć.
- Dla mnie bomba. – odpowiedział Konrad. Spotkaliśmy się “U Amora ”o 20:00.

Barokawiarnia “U Amora” była ulubionym miejscem studentów, zapewne zastanawiacie się dlaczego? Odpowiedź jest prosta, otóż było to tanie i stylowe miejsce całe w drewnie pośrodku lokalu stała studnia, do której wrzucenie grosika gwarantowało powrót do miejsca, gdzie można było skosztować włoskiej kuchni Dodajmy do tego nastrojową włoską muzykę oraz światło świec stojących na stole, a uzyskamy namiastkę tego niepowtarzalnego nastroju.

Będąc tam po raz setny pierwszy raz miałem wrażenie, że coś się jeszcze tego wieczoru wydarzy, ale nie byłem w stanie przewidzieć co. Zignorowałem jednak te obawy i zatopiłem zgłodniałe zęby w pysznym deserze. Po “podrzuceniu się do góry ” i uregulowaniu rachunku miałem iść do domu Konrad jak to Konrad wyskoczył z pytaniem:

- Piotrze, widziałeś już “Miasto Aniołów”?
- Nie, jeszcze nie .
- To może byśmy poszli do mnie i go obejrzeli?
- No, sam nie wiem......
- Piotrek! Przecież już weekend. Choć proszę, obejrzymy film, pogadamy.
- Przekonałeś mnie.- oczy Konrada zabłysły blaskiem zwycięstwa.

Gdy wychodziliśmy z Amora poczułem się jakoś dziwnie radosny, że ten wieczór jeszcze się nie kończy. Chwile spędzane z Konradem stały się dla mnie częścią mojej codzienności, a przy tym doskonałym lekiem anty – stresowym i anty – depresyjnym. Zaskoczyłem sam siebie, bo dopiero w drodze do domu Konrada uświadomiłem sobie ile ta przyjaźń dla mnie znaczy, i że jest ona zupełnie różna od tych jakie miałem do tej pory.

W tym oto filozoficznym nastroju dotarliśmy na ulicę Słoneczną, która teraz z powodzeniem mogłaby się nazywać księżycową, gdyż pełnia księżyca tak pięknie ją oświetlała nadając tym samym tejże chwili klimatu magii i tajemniczości.

Weszliśmy do środka , poczym skręciliśmy w lewo i przeszliśmy do prywatnej części Konrada. Gospodarz zaprowadził mnie do pokoju ,w którym po lewej stronie stało łóżko nad łóżkiem wisiały obrazy od przyjaciół pana domu. W głębi przy łóżku stał stół z dwoma fotelami ,szafa, okno , stolik, na stała wieża wraz z telefonem . witryna z książkami “codziennego użytku”- mimo tego, że obok w swoim gabinecie miał całą ścianę naszpikowaną książkami, ale widocznie nawet już tak wcześnie ujawnia się “syndrom filologa”- uśmiechnąłem się.

Gdy tylko poczuliśmy ciepło domostwa Konrad zadał gospodarskie pytanie:

- Czego się napijesz?
- A co masz na zbyciu?
- Białe wino, to głupie ale u mnie w lodowce zawsze stoi białe wino.
- Hm, moje ulubione.- ucieszyłem się.

Konrad uśmiechnął się i przyniósł z kuchni całą butelkę półsłodkiego białego wina i dwa kieliszki .Poczym zasłonił okno i włożył kasetę do odtwarzacza i przesunął troszkę stół ,abyśmy mogli wygodnie sięgać po wino. Usiedliśmy razem na łóżku, gdyż naprzeciwko niego stał telewizor.

Konrad za pomocą pilota włączył film. Wino posmakowało nam tak bardzo, że nie zauważyliśmy kiedy butelka opróżniła się do połowy.

Nagle Konrad poczuł gorąco i zdjął marynarkę. Ja także poczułem, iż za chwilę nic ze mnie nie zostanie ,a że nie chciałem się ugotować więc pospiesznie rozpiłem lekko koszulę. Wtem Konrad niepozornie położył rękę za moimi plecami później bliżej nich, a później objął mnie delikatnie na wysokości pasa i odwróciwszy się w moją stronę delikatnie mnie pocałował. Ja nie wiedzieć czemu odwzajemniłem pocałunek. Później poczułem jak
Konrad zdejmuje mi koszulkę i powoli zaczyna przechodzić do masażu mojej klatki piersiowej oraz brzucha.

Reszta stała się milczeniem, gdyż zasnąłem z rozkoszy.

Kolejną rzeczą jaką pamiętam były promienie słońca, które mnie obudziły.

Następnie rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem obok mnie śpiącego Konrada w dość skąpym ubiorze i wszystko stało się jasne. Konrad budził się pomału i jego lazurowo błękitne oczy napełniały się blaskiem nowego dnia. Odwrócił na plecy lewą ręką złapał moją prawą dłoń i spojrzał na mnie mówiąc:

- Dzień dobry
- Dzień dobry. Wiesz, chyba zawróciłeś mi w głowie?
- Ja, Tobie? Przesadzasz , przecież ten czar masz Ty w sobie.
- Oj Konrad, przestań.- zmieszałem się.
- Dobrze, ale jak Ci się spało?
- A jak mogło mi się spać?
- No, nie wiem .
- Otóż, spało mi się wyśmienicie. Tylko.....
- Tak?
- Tylko, zastanawiam się na ile jestem gotowy przyjąć to nowe życie.


______________________________________________________________________________

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
epi | 2005.04.19 15:08:15

cholera czyli jednak nowe życie to nie mit.....