Wpis który komentujesz: | Wczoraj spocilam sie jak mysz jadac odebrac I. z pracy (popsul sobie srubki probojac zrobic hamulce i trzeba bylo samochod odstawic do warsztatu - jego tym razem). Po drodze musialam zaliczyc 3 autostrady w godzinach szczytu - makabra. Trzeba miec oczy dookola glowy i refleks niesamowity, zeby z pasa jadacego z predkoscia 20mph wjechac na sasiedni jadacy z predkoscia 60mph - gdy jedyne co widac to niekonczacy sie sznur samochodow i zadnej przerwy. Na dodatek jeszcze zrobic to wystarczajaco szybko, zeby sie na wlasciwy exit zalapac i nie przegapic zjadu. Matko, nienawidze takiej jazdy! Nikt nie chcial mnie wpuscic i w koncu wepchalam sie na chama liczac na to, ze ten z tylu mnie przyhamuje chcac oszczedzic sobie naprawy samochodu.... Przyhamowal, ale co sie odenerwowalam to moje, zaiste. Pierdolic taka jazde. Przyjechalam cala mokra na miejsce. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |