Wpis który komentujesz: | O tym co rozni kobiety od mezczyzn Duzo rzeczy rozni, wiem wiem, ale jeden taki malutki przykladzik. Przyciagnelam dzis ze soba film - The Hours oparte na powiesci M. Cunninghama. I. nie wiedzial co to. Od slowa do slowa wyszlo, ze nie ma pojecia, kto to byla Virginia Woolf. Szczeka mi opadla po prostu, bo wydawalo mi sie, ze jednak to kanon literatury angielskiej - kanon wystarczajacy, zeby chociaz o nim _wspomniano_ na lekcjach angielskiego w szkole sredniej czy collegu. Coz, nie wspomniano. I co? Ja osobiscie bedac na jego miejscu bym sie zawstydzila po prostu. A co I. na to? Odparl ze "bralem te klasy w collegu, ktore mi mialy dac prace w zawodzie". Jeszcze sie zdenerwowal, ze sie czepiam. No. Wniosek: przecietna kobieta w naszym kregu kulturowym jest wychowana w poczuciu winy i zanizeniu wlasnej wartosci. PS: wiem, robie sie coraz bardziej feministyczna, ale jak sie nie robic, jesli zyje sie w spoleczenstwie gdzie nie ma nic na oslode? W Polsce owszem, stereotypy matki Polki i te rzeczy, ale przynajmniej i szarmancja sie gdzies ostala, dzieki czemu nieco lzej znosic. Tutaj nic - w zwiazku z czym rzeczywistosc sprowadza na ziemie i zmusza do zastanawiania sie nad roznicami ciagle i nieustajaco, ciagle i na codzien.... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
Melka | 2005.04.29 19:07:25 Moze sie zdenerwowal, bo sie zawstydzil ;) |