sarah
komentarze
Wpis który komentujesz:

Pieniadze

szczescia nie daja i jest to swieta prawda. Tak wiem,
minimum trzeba miec zapewnione, na leb sie nie leje,
dziob nie wysycha etc. ale badzmy szczerzy - ogranicza sie to li tylko do zapewnienia podstawowych potrzeb
polegajacych na przetrwaniu.

No bo co. Jak do tej pory najbardziej bylam szczesliwa z takim jednym, co to dupa mu groszem nie smierdziala,
mieszkal w hotelu asystenckim a ja u niego jako dochodzaca (jako ze z rodzina nie szlo wytrzymac i
rzadko podowczas nawet tam nocowalam). Nie mialo
znaczenia, ze juz trzeciego dnia miesiaca cale moje
stypendium szlo sie walic (ksiazki to droga rzecz a splacanie dlugow jeszcze drozsza) a potem albo dorabialam
(na przyklad jako sprzataczka, bardzo budujace zajecie) lubo chodzilam na zebry zeby se chociaz jedna fajke zapalic i kawusi sie napic.
Dla niewtajemniczonych - kawusia i fajka chociaz niezdrowe straszliwie mialy wielka zalete - powodowaly znikniecie uczucia glodu i dodawaly drugiej predkosci kosmicznej.

No ale do rzeczy. Tak, wtedy bylo mi dobrze.
Rzecz jasna nic nie trwa wiecznie i tu tez nie trwalo.
Pan ow splodzil innej pani bahorka i tak stworzyli
rodzine w pokoju 4/4 metry z umywalka i niemowlakiem.

No ale oj tam. Potem znow bylo mi dobrze (chociaz juz nie tak dobrze). Matka wywalila mnie z domu, mieszkalam na waleta w akademiku na piata w pokoju trzyosobowym - a zaprawde nie bylo nadmetrazu w starych akademikach - ale co tam.
Byla Jaga, najdrozsza kumpela w niedoli; byl klub i prawie codzienne wloczegi po knajpach po oplotach zreszta nie mialo znaczenia gdzie.
Liczyla sie wspolnota dusz.

Ale i to sie rozpadlo, po studiach kazdy poszedl w swoja strone. Jaga wyjechala do Niemiec, na zarobek... potem przyjechala, zaciazyla sie, nie wyszlo... nie wyszlo... i tak dalej.

ja sie przeprowadzilam do wawy idac za takim jednym. tez nie wyszlo - tym razem ja dalam dyla. Potem inny, potem inna praca .. w tej ostatniej pracy bylo niezle, bo towarzystwo bab sie dobralo jak w korcu maku.
Znow znane odczucie wspolnosci dusz, przy wodce albo
i bez wodki, nie mialo znaczenia. Wazne, ze bylo z kim
porozmawiac o dwunastej w nocy, jak swiat walil sie na glowe.

Ale nic nie trwa wiecznie. Zakochalam sie w moim przyszlym mauzonku i wykurwilo mnie z Polski. Przez jakies pare miesiecy bylo dobrze, niestety marzenia nigdy nie sa takie jak rzeczywistosc a milosc slepa jak ta kura na grzedzie i oj.

Znow nie wyszlo.

Co do reszty to powtarzac sie nie bede, bo czasy owe siegaja poczatkow bloga.

Pytanie za sto punktow: czy ja juz do konca zycia tak miec bede? Dlaczego, jak tylko znajde sobie jakas przystan i sie przyzwyczaje, to zaraz idzie sie to jebac z przeproszeniem?

No. Pieknie jest.
Jutro nowy dzien, juz nawet nie na kacu, bo butelka czerwonego wina juz dawno na mnie nie dziala.

PS: nie, nie jestem alkoholikiem.



Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)