Wpis który komentujesz: | A skoro juz zebralo mi sie na pisanie, to pociagnijmy temat. czemu sie czepiam, no czemu? Roznica pogladow, odczuc i w ogole reakcji oraz spojrzenia na swiat. Bo co. Mecza mnie jakies porabane bole egzystencjalne, wspomnienia, niewiadomo co. Niby wielkie ale tak naprawde przeszloby mi gdybym sie przytulila, ktos poglaskal po glowce a potem solidnie sie poseksic. Rzeczy najprostrze sa najskuteczniejsze - ne se pas? (czy jak to tam bylo, w kazdym razie jakos mi podlazlo do kontekstu). Tymczasem co mamy na talerzu? Mamy maila (podkreslam, maila a nie nawet rozmowe telefoniczna) w ktorym narzekania na prace, prace prace i jeszcze raz prace. Potem idzie niewyspanie, zaraz potem nawal chujozy i proby oszukania na podpisywaniu papierow na pozyczke; potem juz tlocza sie w kolejce plany przeprowadzki i znowu i jeszcze i sto innych rzeczy i... JUZ NIE MOGE TEGO SLUCHAC. Bo ile mozna ile dni z rzedu? tez sobie moge ponarzekac i zapewniam, powodow znajde znacznie wiecej - ale co to zmieni i co to da? Nic. W tym nawale pracy narzekan i w ogole gownianosci zycia nie starcza miejsca na zycie wlasnie, na zycie autentyczne. Czy ja pieprze bez sensu, czy moze po prostu zyje na wyspie ludzi, ktorzy jawia sie jak automatony? |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
sarah | 2005.05.19 03:23:11 Kain: no chyba najwyrazniej nie z tej... Kain | 2005.05.19 00:49:01 Ty to kurde nie z tej bajki jestes. |