Wpis który komentujesz: | Rozdział IX Akt rozpaczy Gdy już mieliśmy wzajemną pewność co do naszych uczuć . Naszedł wreszcie czas, by cieszyć się słońcem na bezkresnym niebie. – To śmieszne, ale nie mogliśmy żyć bez siebie. Staraliśmy się wykorzystywać każdą okazje do bycia razem .Najtrudniejszym momentem w naszych spotkaniach była chwila , w której musieliśmy się pożegnać. Doszło do tego, że kupiliśmy sobie telefony komórkowe. Po to tylko , aby mieć ze sobą częstszy kontakt. Kontakt ten na ogół poprzez smsy typu: “Dzień dobry Misiu, życzę Ci miłego dnia”, “Dobranoc Misiaczku”. Czy też po prostu te magiczne dwa słowa ,które odmieniały najbardziej paskudny dzień w coś pięknego i niepowtarzalnego.Za każdym razem , kiedy otrzymywałem lub odpowiadałem na takie smsy - myślałem : “Boże, jaki ja jestem szczęśliwy Takiej miłości szukałem przez całe życie, oby tylko mogła trwać wiecznie. ” Jednak niebo nie może być cały czas bezchmurne. Pewnego dnia zadzwonił do mnie Konrad: - Cześć Misiu! - Witaj słonko, co słychać? - A nic specjalnego , chciałem tylko usłyszeć twój głos . - To bardzo miłe ,ale czy na pewno nic się nie stało? – zapytałem zaniepokojony. - Może i tak ,tylko nie mogę o tym teraz mówić. - To może przyjedziesz do mnie . - Nie mogę, może byśmy się umówili za godzinę “U Amora”? - Zaczekaj teraz jest trzecia to będę za pół godziny- usłyszałem śmiech Konrada- Nie musisz się tak spieszyć. - No, jak to nie . Już lecę czekaj na mnie - Okej , będę czekał O w pół do czwartej pojawiłem się w “Amorze”. Konrad siedział już przy naszym stoliku, który znajdował się po prawej stronie w rogu przy oknie. Ręką dałem znać, że jestem i podszedłem do stolika. Konrad uśmiechnął się ,ale za tym uśmiechem ukryte było gigantyczne przerażenie – Nogi się pode mną ugięły. - Cześć , długo czekasz? - Nie, a zresztą na Ciebie mógłbym czekać całą wieczność. - Wiesz co , jesteś nie możliwy. Dziękuje za telefon, choć trochę mnie zaniepokoił. - Oj przepraszam. - Nie przepraszaj tylko mów co Cię tak smuci. - No cóż mój problem nawet ma imię. - Imię ,jakie? - Krystyna - A czemu? - No bo ciągle mnie nachodzi i ...- przerwał - Co? Proszę nie trzymaj mnie dłużej w napięciu - Za każdym daje mi książkę. - Ale to chyba jeszcze nie jest przestępstwo? - W sumie nie z tym ,że... - Tak ? - Każda z nich w jakiś tam sposób jest o miłości. Najpierw “Romeo i Julia”, potem “Ptaki ciernistych krzewów ”,a wczoraj “Spóźnieni kochankowie”- po chwili dodał z taką oto dedykacją otwiera książkę i czyta: “Izolda z Tristanem posłuży już przykładem teraz dwoje współcześnie spóźnionych kochanków pójdzie ich śladem.” Widząc przerażenie w oczach Konrada wziąłem go za rękę i próbowałem go uspokoić .W jednej chwili poczułem się na granicy piekła i raju- szkoda, że nie jesteśmy w innym kraju- pomyślałem. Kiedy w milczeniu po woli Konrad się odprężał i na jego twarzy zaczął malować się uśmiech, który stał się dla całym światem. Dlatego też postanowiłem żyć w teraźniejszości żywiąc się każdą drobiną nie wypowiedzianej miłości. W tym to upojeniu zupełnie nie zauważyłem, że Krysia obserwuje nas przez okno. * Dzień później Krysia postanowiła odwiedzić ponownie Konrada. Lecz po raz kolejny zadziałało prawo Murphego i...- drzwi otworzyła jego mama . - Dzień dobry. - Dzień dobry, Pani Krysiu. - Ja do Konrada. - Proszę, proszę niech Pani wejdzie - zapraszała ochoczo - Ale niestety Konrada jeszcze nie ma. - Wyszedł na miasto? - Tak, umówił się z Piotrem - A kiedy wróci? - Nie wiem, ale na pewno niebawem będzie. - W takim razie, czy mogłabym na nich zaczekać? - Ależ tak, proszę do salonu.- Zaprosiła ją ruchem ręki. - Dziękuje . Krysia weszła do salonu i usiadła w fotelu znajdującego się przy małym stoliku , poczym usłyszała pytanie: - Czy napije się pani herbaty? - Z przyjemnością, ale tylko jeśli to nie będzie stanowiło problemu? - Ależ skąd, właśnie zaparzyłam. - W takim razie poproszę. - Z mleczkiem, czy z cytryną? – poczym z uśmiechem dodała –Pytam, gdyż z anglistami bywa różnie – uśmiechnęła się . - Z cytryną proszę. - Zaraz przyniosę. Po chwili Krysia otrzymała filiżankę herbaty i zaczęła się delektować jej smakiem. Nagle z pewną nieśmiałością w głosie zapytała: Przepraszam ,czy mogłabym zająć Pani chwilkę? - Słucham, w czym mogę Pani pomóc? - Chciałam się dowiedzieć...- urwała - Tak? Proszę kontynuować - Chciałam się dowiedzieć co Pani sądzi o przyjaźni Konrada i Piotra? - No ,cóż uważam ich przyjaźń za normalną. - Czy nie myśli, że spędzają oni zbyt wiele czasu ze sobą? - Mężczyźni jak to mężczyźni ,przy piwie tracą kontakt z rzeczywistością. Wkraczają w swój świat, gdzie kobieta nie ma prawa wstępu. – uśmiechnęła się. - A nie obawia się Pani, że ta przyjaźń....- urwała - Co ma Pani na myśli? –zaciekawiła się matka Konrada - Tylko to , że żyjemy w takich czasach, kiedy wszystko jest możliwe - Myśli Pani....?- zapytała przerażona matka - Ja nic nie myślę ,nie mam prawa nic myśleć. Proszę zapytać syna.- po chwili spojrzała na zegarek wiszący na ścianie znajdującej naprzeciwko i dodała: - Ojej bardzo mi u Pani dobrze, ale jutro niestety będę musiała wrócić do uniwersyteckiej rzeczywistości - Rozumiem, pozwoli Pani, że odprowadzę ją do drzwi- Krysia zgodziła się. - Do widzenia i dziękuje. _____________________________________________________________________________ |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |