Wpis który komentujesz: | Taki zestaw weekenowy staje sie norma : sobota - pije za duzo, niedziela - mam ochote dac sobie po ryju i zdycham... W sobote kto by tam myslal o jutrze, wazne sie bawic, a piwo to tak samo wpelza do gardla... W niedziele mysli sie o wczoraj i wybiega sie w przod - kiedy skonczy mnie meczyc... Do tego wszystkiego od zawsze jak pamietam nienawidze niedziel ... Aha, w niedziele nie pamietam ok. polowy sobotniej nocy... Wczoraj pozna noca bladzac po ciemnosciach KRN'u mialem w dupie, ze nie jestem u siebie... Z drugiej strony bylem tak zmeczony, ze mialem momentami cholerna ochote sie polozyc, na chwilke, gdziekolwiek... Do tego w polowie drogi, gdy moje pluca domagaly sie 'dotlenienia' z szokiem stwierdzilem, ze pety zaginely w akcji... Wiec sie zatoczylem na schody i znalazlem cholerki jedne... W domu chcialo mi sie smiac z salatki (?) przez co czkawki znowu dostalem... Dlaczego te soboty sa zawsze takie dziwne i niezrozumiale ? Bo leci na TVN 'Nie do wiary' ? ... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |