innastrona
komentarze
Wpis który komentujesz:

Rozdział X

Konspiracja

Nie mogąc się rozstać w “Amorze” postanowiłem, że odprowadzę Konrada do domu. Szliśmy w świetle księżyca trzymając się za ręce .Noc była gwieździsta i piękna, każda cząstka wdychanego przez nas powietrza była wypełniona szczęściem. W apogeum tego szczęścia przypomniało mi się zdanie z “Alchemika”, które brzmiało tak: “Kiedy czegoś pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie byś mógł to pragnienie spełnić.” – jaka to wielka prawda pomyślałem i zupełnie nie świadomie te ostatnie metry pokonaliśmy wtuleni w siebie.

Właśnie tak zostaliśmy przyuważeni przez matkę Konrada, co wywołało lawinę pytań , gdy tylko Konrad wszedł do domu.

- Cześć Mamo!
- Witaj synku. Już wróciłeś?
- Tak.
- Jak się udało spotkanie?
- Dobrze.
- Musisz być zmęczony?
- Wiesz nawet nie. Powiem Ci więcej..
- Tak? – zaciekawiła się matka.
- Dzięki Piotrowi zaczynam lubić filozofię.
- To miłe, ale czemu miałeś głowę wspartą na jego ranieniu.
- Bo jak wychodziliśmy z kawiarni to zaczęła mnie gnębić migrena.
- Synku! Czy jesteś pewien, że to tylko migrena?
- Mamo, czy ty mi nie ufasz?
- Ufam synku. Ufam ,ale... – zamyśliła się matka, szukając wyjścia z sytuacji.
- Ale, co? – zapytał Konrad uniesionym głosem, po czym dodał nieco spokojniej – a z resztą boli mnie głowa – i wyszedł.

*

Kiedy Konrad dotarł do swoich apartamentów wysłał mi wiadomość, która brzmiała tak “Cześć Misiu! Nie wiem jakim cudem , ale mama coś podejrzewa. Musimy się więc spotkać i porozmawiać. K. K.S. ” – No ładnie pomyślałem – Oczywiście tej nocy nie było już mowy o zaśnięciu, byłem przerażony. Następnego dnia rano , gdy wlałem w siebie kolejną kawę zadzwonił telefon.

- Halo?
- Cześć to ja.
- Witam.
- Stało się coś?
- Nie, tylko nie spałem w nocy.
- Ojej to przeze mnie, przepraszam.
- Nie przesadzaj, przecież nic się nie stało.
- A czy moglibyśmy się spotkać?
- Kiedy i gdzie?
- Powiedzmy o pierwszej w parku Łazienkowskim.
- Dobrze, będę na pewno.

W Łazienkach pojawiłem się punktualnie o trzynastej. Rozejrzałem się po parku, ale nie widziałem nigdzie jeszcze Konrada. Usiałem więc na ławce pod drzewami i popatrzyłem na to, co działo się dookoła .Świeciło słońce. Młodzi ludzie mimo tak wczesnej pory spacerowali po parku niczym bohaterowie piosenki Anny Jantar “Tyle słońca w całym mieście” . Nad łazienkami królował Chopin w całej krasie. A ja cóż, właśnie dostałem Sms- a ,że Konrad czeka na ławce przy pomniku.

Nie kłamał rzeczywiście czekał na mnie siedząc na ławce ,która znajdowała się tuż przy pomniku. Jak tylko mnie zauważył wstał i ruszył w moją stronę. O dziwo czy też na szczęście przy pomniku nie było ludzi , więc mogliśmy się czuć w miarę swobodnie. Konrad delikatnie się do mnie przytulił.

- Cześć ! Miło ,że jesteś.
- Przecież obiecałem – odpowiedziałem z uśmiechem. Co Konrad odwzajemnił uśmiechem i wyciągnął za pleców lewą rękę .
- Boże, a co to ? – zapytałem zdziwiony. Widząc przed sobą ogromną, rozłożystą czerwoną różę.
- Proszę to dla Ciebie – usłyszałem
- Dla mnie?- zatkało mnie.
- Tak
- A za co?
- Potraktuj ten drobiazg jako przeprosiny, za nie przespaną noc.
- Ojej, dziękuje objąłem Konrada i delikatnie pocałowałem go w policzek – Powiedz mi co się stało wczoraj w domu? – podeszliśmy do ławki ,usiedliśmy i Konrad nie zważając na nic złapał mnie za rękę.

Kiedy wczoraj wróciłem do domu mama urządziła drobne przesłuchanie.

- Jak to?
- Zwyczajnie, zaczęła mnie wypytywać co nas łączy
- Czemu zadała Ci takie pytanie?
- Twierdzi ,że widziała jak wsparłem głowę na twoim ramieniu i była ciekawa dlaczego to zrobiłem.
- I co jej odpowiedziałeś?
- Że to przez migrenę.
- Więc jestem dla Ciebie tylko migreną? – udałem obrażonego.
- Oj, przestań wiesz przecież, że to nie prawda –ścisnął mocno moją dłoń.
- Może i wiem – uśmiechnąłem się i odwzajemniłem uścisk
- No , ja myślę.
- Co my teraz zrobimy ? –zapytałem z przerażeniem w głosie.
- Jak to co? –Zdziwił się Konrad – Staniemy się żołnierzami podobnymi do żołnierzy AK.
- Co masz na myśli?
- Konspiracje.
- To znaczy?
- No wiesz , potajemne wieczorne spotkania, spacery, świece i kolacje.
- Zgoda – Zaakceptowałem ten pomysł z radością.

*

Szczerze mówiąc nie wiedziałem zbytnio na co się decyduję. Decyzję o “konspiracji” podjęliśmy około 6 października i wydało mi się ,że dzięki niej uzyskamy więcej autonomii .Tymczasem żyłem podobnie jak aktorzy , którzy ciągle czekają na dogodną aurę by móc grać. Jedyna różnica polegała na tym, że oni czekali na coś co rzeczywiście jest ulotne i człowiek nie ma na to wpływu. Ja natomiast ciągle czekałem na Konrada.

Gdy w końcu dochodziło do spotkania nigdy nie mogliśmy spędzać tyle czasu i w taki sposób jak byśmy chcieli . Bo co też powie mama ,gdy Konradek nie wróci na noc do domciu. Nie ukrywam ,że bardzo szybko zmęczyła mnie taką sytuacją .

Dlatego też zdobyłem się na odwagę i zarezerwowałem dom na Mazurach od 7 do 11 listopada, a Konradowi powiedziałem ,że albo ze mną pojedzie, albo też z nami koniec.

Konrad lekko się przeraził , rzucił wszystko i pojechaliśmy nad jezioro Drwęckie do Bogusławowa, gdzie mieliśmy do dyspozycji stary dom.
w którym był jeden pokój , łóżko , kominek ,łazienka i mnóstwo świec. Było też drewno do kominka . Gdy się rozpakowaliśmy było już ciemno. Zapaliliśmy więc kominek, oraz świece. Konrad otworzył wino i daliśmy się ponieść chwili. Gdy wino już zaczęło działać w naszych nieco zmarzniętych ciałach. Konrad podszedł do mnie siedzącego na łóżku zapytał :

- Wiesz co chciałbym z Tobą dzisiaj robić?
- Nie ,nie wiem – uśmiechnąłem się – Mógłbyś mi pokazać. – dodałem po chwili.
- Otóż chciałbym. – urwał i zaczął mnie namiętnie całować, równocześnie mnie rozbierając. Poczułem jego usta na moich, jego język w moich ustach. Rozpływałem się w potoku jego pieszczot. Pieścił moje ciałko swoimi rękami, całował mnie wszędzie na początku w usta, potem w uszka, szyję później w sutki, pępek, i moją męskość. Potem położył się na plecach a ja usiadłem na jego klatce i
pieściłem jego męskość . Konrad jęczał i sapał z rozkoszy To było cudowne przeżycie. Później położyliśmy się obok w objęciach i usnęliśmy tak tworząc jedność, On i ja i nikt więcej do samego ranka razem w objęciach. To była niezapomniana noc.

Następnego dnia rano, gdy się obudziłem Konrada nie było przy mnie. Zamiast niego znalazłem róże i kartkę z następującym wierszem :

“Chciałbym namalować obraz przedstawiający moje marzenia, ale Ty dobrze wiesz co stanowi sens mojego istnienia .

Chciałbym z Tobą podróżować przez różne lodowce, oceany i morza, a na końcu tej podróży

razem z Tobą unieść się w przestworza”

Wstałem i wyszedłem na taras, gdzie czekał na mnie Konrad i suto zastawiony stół. Po tak obfitym śniadaniu zapragnęliśmy ruchu i dlatego zdecydowaliśmy się wypożyczyć żaglówkę i trochę popływać. Wieczorem zaś Konrad wręczył mi kolejną niespodziankę, która brzmiała tak :

“Twa miłość

to żagiel

statku życia

płynącego

po bezkresnej drodze,

którą wspólnie mamy do przebycia.”

W ten oto magiczny sposób upływał każdy dzień naszego wyjazdu. Aż do dnia, w którym z wielkim żalem i ogromną wzajemną miłością przyszło nam opuścić Bogusławowo.


_____________________________________________________________________________

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)