sarah
komentarze
Wpis który komentujesz:

To moze by tak z humorem

o tej przeprowadzce? Trzeba sie wprawiac w optymistycznym
widzeniu swiata, prawda?

Sobota: wstalam pozno, ale nic to bo I. juz od rana
biegal i pakowal. Zadanie owo okazalo sie nietrywialne,
poniewaz ilosc pak, paczek workow i innych przekraczala
swoja objetoscia powierzchnie calego apartamenta. Trzeba
bylo podjac radykalne srodki: rozmontowac lozko i dwa biurka i postawic je na sztorc pod sciana. Pomoglo.

Ciezarowka zostala wynajeta o 16.00, o 17.00 dwoch panow
Meksykanow (wielkich jak szafy trzydrzwiowe) zaczelo
NOSIC. Na poczatku bylo fajnie: niech nosza, za to
dostana pieniadze, co sie bedziemy przemeczac. Ale wraz
z uplywem czasu stalo sie jasne, ze oni sami to padna
a do niedzieli nie skoncza. Takze, zaczelismy my
(I. jego kolega i ja) nosic tez.

Problem: nie chca sie wszystkie rzeczy zmiescic w ciezarowce. No trudno, zostana na jutro.

Ciezarowka pelna, 3 osobowe samochody pelne (w tym dwa
akwaria ze spuszczona woda i rybkami), jedziemy.

Rozladowywanie rozpoczelismy o 20.00 i tak se trwalo do 23.00. Myslalam, ze ducha wyzione a jeszcze z I.
pojechac oddac ciezarowke do U-haula. Matko.

Dzien drugi niedziela: ledwo co moglam sie ruszac, ale nic to. Jadziem do starego apartamenta, jako ze przyjaciolka I. z pickupem przyjechala.
3 godizny pozniej: pickup wyladowany po brzegi, znowu nosimy.

Dobrze, ze byl dlugi weekend i w poniedzialek mozna bylo rozpoczac rozpakowywanie i czyszczenie kuchni.

Wlasnie. Wyobrazcie sobie 20 lat nieczyszczona kuchnie, w ktorej to kuchni wietnamce dzien w dzien
smazyly w woku (taka gleboooka patelnia w ktorej plywa tluszcz i w ktorej robia kazdy posilek) obiadki.
Przy probie otworzenia szafki palce mi sie przykleily
.

No.
Mialam pomysl, zeby tam bombe podlozyc, ale nie przeszlo cholera. Zamiast tego caly poniedzialek
na czyszczeniu kuchni. Dalej sie szafki lepia, ale juz
mniej no i samoprzylepny sliski papier dziabnelismy
do wnetrza, coby w ogole tam mozna bylo jakies produkta i naczynia wstawic bez pawiowania...

Zaprawde nie wiem, jak mozna tak kuchnie zapusic????
I. oczywiscie to bedzie remontowal, rozwalal sciane, wymienial podloge, wymienial szafki - ale
najpierw musi rozwalic lazienke na gorze, zeby zmiescic tam pralke i suszarke z kuchni wiec....

Roboty na najblizszy rok, lekka reka.

Przynajmniej nie bedzie po babach latal, ale juz sama
nie wiem czy to lepiej czy gorzej.

Narazie kanapa stoi, biurko stoi i lozko. Sa nawet obrazki na scianie, ale ta kuchnia.... o, lazienka
tez brudna. Doszlam do wniosku, ze jak odkreci i odmontuje te ochydne szklane drzwi nad prysznicowanna,
to moze da sie odskrobac ten dwucentymetrowy poklad
syfu, co sie uzbieral dookola i ktory funkcjonowal lepiej niz jakiekolwiek kleje i poliuretany przez ostatnie 20 lat...

PS: dalej mi sie w pale nie miesci jak ludzie mogli
mieszkac w takim syfie i im to nie przeszkadzalo???

I pomyslec, ze my tam weszlismy juz po ogolnym czyszczeniu, do ktorego to czyszczenia ekipa 4 meksykanow na 5 zostala wynajeta.
I. powiedzial, ze ja nie chcialabym widziec tego miejsca ZANIM oni weszli i posprzatali.

Tak poza tym to townhouse oczywiscie ladny jest, no.
960 square feet, na dole salun otwarty na jadalnie, patio, na gorze lazienka i dwie sypialnie. To wszystko
za niebotyczna sume 380 tysiecy dolcow i tylko dlatego udalo sie I. kupic, ze reszta nabywcow uciekla przestraszona.

Jajks. To ja se moze kupie mobile home. W moich mozliwosciach finansowych jest, JUZ. ha ha.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)