Wpis który komentujesz: | Slabo mi sie zrobilo jak przeczytalam ostatnia notke w blogu Shent. Przejechala z rozmyslem (po ulicach Wawy) z predkoscia 120 km/h (ograniczenie do 50) na CZERWONYM swietle. Podkreslam, z ROZMYSLEM. Bo pozno bo zmeczenie etc. IMHO NIC nie usprawiedliwia takiego ehm... "rozmyslu". Przez takich debilnych kierowcow gina potem normalni niczemu nie winni ludzie. Przejedzie taki na czerwonym raz drugi i trzeci a za czwartym czy dziesiatym wyskoczy z boku na jezdnie przechodzien. Albo w nocy nieoswietlony rower. Albo ktos po prostu nie spojrzy w bok bo przeciez ma zielone swiatlo. Cymus miod malina. Nie ma to jak amputowana wyobraznia. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
sarah | 2005.06.06 19:07:56 Shent: jak rozumiem ty jestes juz na pozycji nauczania innych - po roku doswiadczenia w jezdzie samochodem :) - mozesz juz lamac przepisy? :))) A tak serio: widzisz, roznica miedzy nami jest taka: raz wsiadlam do samochodu kiedy faktycznie nie powinnam byla jechac i starczylo mi - mam lekcje do konca zycia i jej nie powtorze. Nie twierdze teraz - tak jak ty - ze pewne przepisy sa glupie, mozna je lamac etc. Nie usprawiedliwiam tego, ze sama raz zrobilam glupia rzecz. Ty niestety dalej idziesz w zaparte i twierdzisz, ze przejazd na czerwonym swietle jest ok z predkoscia dwa razy przekraczajaca ograniczenie na ulicach miasta. Moglabys sobie miec 100 lat doswiadczenia w jezdzie samochodem, ale jesli dalej bedziesz twierdzic, ze taka jazda jest ok, to chyba w ogole nie mamy o czym rozmawiac. lex | 2005.06.06 15:51:06 Zielone światło to nie wszystko. Prosta sytuacja. 3 pasy, dwie cieżarówki na dwóch pasach, a trzeci wolny, ty dojezdzasz do swiatel (czerwone) jedziesz 50 km/h zapala sie zielone, jedziesz dalej, bo już jest zielone, a tu bęc wychodzi babcia idąca po pasach bo była zasłonięta cięzarówkami. Głupawe trzymanie się przepisów nie jest do końca takie ach i och. Trzeba mieć wyobraźnię do cholery, której wam, kobietom, często brakuje, albo gdy zatrzymujecie się nie wiadomo czemu po skręcie w prawo na pasie rozbiegowym. Tego nigdy nie zrozumiem jak i tego, że większości kierowców to co jest w lusterku kompletnie nie obchodzi. Najłatwiej rzeczywiście przyczepić się do niewłączonego migacza na parkingu osiedlowym. Sądzę, że raczej z rozmysłem to nas rucha rząd, który buduje nam 50 km autostrad, za które musimy płacić niebagatelne pieniądze. Nie znoszę jak ludzie z nieświadomą niekompetencją wypowiadają się na tematy o których uważają, że mają kosmiczne pojęcie. Shent (znudzona) | 2005.06.06 15:27:25 Tak tak wśrodku nocy to dzieci zawsze wybiegają zza zakrętu. i ja przynajmniej w stanie "nie nadającym się do prowadzenia" nie jeżdzę. więc a) naucz się jeździć i dopiero potem nauczaj b) jak sama łamiesz przepisy to sama jestes debilnym kierowcą i już. y. | 2005.06.03 20:29:14 jak w wa-wie zatrzymalam sie na zoltym (a juz dlugo sie swiecilo) to koles malo mi w dupie nie zaparkowal. niniejszym z rozmyslem przejezdzam, aczkolwiek na zoltym, nie czerwonym :) sarah | 2005.06.03 19:07:49 D: tak, ale nigdy nie przejechalam przez czerwone swiatlo z ROZMYSLEM ani tez ni jezdze po miescie, gdzie ograniczenie predkosci jest 35mph z predkoscia 65mph. To po prostu szukanie klopotow. I pol biedy, gdyby wypadek grozil tylko tobie; niestety w takich warunkach to najpredzej przejedzie sie jakiegos przehcodnia, rowerzyste albo dziecko co nagle wybiegnie na jezdnie. D- | 2005.06.03 10:11:10 Ehm.... Czy ty czas jakis temu nie opisywałaś jak sama jeździłaś w stanie nie do końca nadającym się do prowadzenia? Widziałem gdzie Kalego, cy cuś? sarah | 2005.06.03 03:07:12 Kate: Wszawskie ulice to jest po prostu horror. 99% kierowcow powinno sie zabrac prawo jazdy za lamanie podstawowych przepisow. W pale mi sie nie miesci, zeby za punkt honoru poczytywac sobie przejazd na czerwonym i trabic na tych, co zatrzymuja sie przy pomaranczowym. Albo nie uzywac kierunkowskazow. kate | 2005.06.02 22:18:28 Chodziło mi o to, że w Polsce trzeba wychować zarówno kierowców, jak i pieszych. A już wyjazd w Warszawie na ulicę to stała walka o życie. kate | 2005.06.02 22:11:57 Popieram. Chmielewska, chyba w autobiografii, opisuje jak pod tym względem cudowanie jest wychowane społeczeństwo duńskie. Ona oczywiście jako Polka miała ochtę wleźć na czerwonym świetla na ulicę, bo środek nocy i puściutko. Na szczęście coś ją tknęło i się powstrzymała. Noi przeleciał jej przed nosem samochód na pełnym gazie. Bo jak Duńczyk widzi, że ma zielone, to na mur beton jest pewien, że żaden pieszy mu nie wlezie. I tak powinno być! |