Wpis który komentujesz: | Weekend miałam bardzo pracowity. Aż nie mogę uwierzyć,że już jutro o tej porze(miejmy nadzieję),zaczną mi się wakacje. W piątek profesor S spóźnił się na egzamin dokładnie 4 godziny i 10 minut,czyli udało mu się nie zaniedbać corocznej tradycji.A ja chyba nigdy nie zrozumiem jak można traktować w ten sposób ludzi :/ W dodatku,gdy w okolicach 17.30 udało mi się wreszcie dostać do jego ekskluzywnego,zastawionego kanapami i wielkimi półkami wypełnionymi aż do sufitu książkami pokoju,wylosowłam pytanie z gatunku bardzo chujowych i profesor S zadecydował,że mam przyjść w sobotę odpowiadać jeszcze raz(zresztą nie byłam jedyną taką osobą,a jedną dziewczynę oblał już w piątek,co prawda wcale nie uważam,że odpowiadałam jakoś strasznie źle,no ale mniejsza z tym...dziś usłyszałam,że dwa dni wcześniej pozwolił komuś wylosować inne pytanie,bo ten ktoś nie znał odpowiedzi na to pierwsze,niezbadane są wyroki profesora S) W sobotę profesor S spóźnił się już tylko 2,5 godziny,a później udało mu się oblać kolejne dwie osoby. Jeszcze nigdy przed żadnym egzaminem się tak nie stresowałam,jakoś mało odporna psychicznie jestem ;) A dziś oddałam pracę z socjobiologii.Napisałam ponad 6 stron o niczym i chyba połowa z tego jest nie na temat,fantastycznie.Wyniki w piątek,ciekawe czy obleję... Jutro ostatni egzamin,z prawa,tym razem pisemny,ale znów z profesorem S,mam nadzieję,że nie spóźni się więcej niż 2 godziny :/ |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |