lirykp
komentarze
Wpis który komentujesz:

W kolarstwie skończyła się pewna epoka. Bardzo trudno będzie dorównać Armstrongowi. Jego wyczyn jest praktycznie nie do powtórzenia. Za rok będzie już zupełnie inny Tour de France


Na podium w Paryżu. Zwycięstwo w rozegranej dzień wcześniej jeździe na czas było jedynym etapowym sukcesem Armstronga w tegorocznym wyścigu
(c) AP/PETER DEJONG
Na niedzielnym etapie do Paryża, gdzie zwycięstwo odniósł Aleksander Winokurow, mistrz już tylko świętował i żegnał się z peletonem.

Amerykanin odchodzi niezwyciężony. Wszyscy poprzedni wielokrotni zwycięzcy - Jacques Anquetil, Eddy Merckx, Bernard Hinault i Miguel Indurain - próbowali przedłużyć serię pięciu wygranych i żadnemu się nie udało. Armstrong nie dał się pokonać. W jedenastu startach w Tour de France przez 81 dni jechał w koszulce lidera (więcej tylko Eddy Merckx - 111) i wygrał 22 etapy (Merckx - 34, Bernard Hinault - 28, Andre Leducq - 25). Za pierwsze miejsce odebrał czek na 400 tysięcy euro, co jest tylko kwiatkiem do kożucha dla sportowca zarabiającego, dzięki kontraktom reklamowym, 15 - 20 milionów dolarów rocznie. Ogólna suma nagród w Tour de France 2005 wyniosła 2 946 200 euro.

"Im dłużej jadę w wyścigu, tym bardziej przekonuję się, że Armstrong to kolarz z innej planety, przerastający nas wszystkich", - mówił po jednym z etapów Paolo Savoldelli, dwukrotny zwycięzca Giro d'Italia i kolega lidera z ekipy Discovery Channel.

Przybysz z kosmosu pokonał w jeździe na czas najgroźniejszego z rywali, Włocha Ivana Basso, o 114 sekund i powiększył przewagę nad nim do 4.40 min. Znamienne, że było to pierwsze w tym sezonie zwycięstwo wielkiego specjalisty od Tour de France.

Na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej awansował Niemiec Jan Ullrich (drugi czas - 23 sekundy za Armstrongiem). Wielkim przegranym w sobotę okazał się Duńczyk Mickael Rasmussen. Nie tylko dał się zepchnąć z podium, ale spadł aż na siódme miejsce w klasyfikacji generalnej. 55,5-kilometrowa jazda na czas na trudnej, pełnej zakrętów trasie obnażyła wszystkie jego braki techniczne. Kolarz Rabobanku nie dość, że musiał zmieniać rower, to jeszcze dwukrotnie przewracał się, mając olbrzymie kłopoty z pokonywaniem wiraży. Kandydat do podium uzyskał dopiero 77. czas, tracąc aż 7.47 min do Armstronga, który wyprzedził go na trasie, chociaż wystartował sześć minut później.

Amerykanin zaimponował znakomitą techniką i doskonałym rozpoznaniem trasy. W każdy zakręt wchodził pewnie, po optymalnym łuku, jakby wszystkie miał wyuczone na pamięć, niczym kierowca rajdowy.

Nieprzerwana i niczym niezmącona współpraca z 41-letnim Johanem Bruyneelem, byłym belgijskimkolarzem, dziś szefem ekipy Discovery Channel, to istotny czynnik sukcesów Amerykanina. "Johan to wielki dyrektor sportowy - mówił Armstrong na konferencji prasowej. - Z pewnością nie zakończy kariery na siedmiu zwycięstwach w siedmiu wyścigach w roli szefa ekipy, ale dorzuci kolejne, z innym liderem. Dla mnie jest on przede wszystkim wielkim przyjacielem. Razem ścigaliśmy się na początku lat 90. To on pierwszy przekonał mnie, że mogę wygrać Tour de France". "Wszystko polega na wzajemnym zaufaniu" - mówi Bruyneel o współpracy z dzisiejszym mistrzem. Obaj zbierali owoce przez siedem lat.

W trakcie ostatniego etapu Armstrong podjeżdżał do samochodu każdej ekipy, żegnając się z ich dyrektorami, były kieliszki szampana dla całej ekipy Discovery Channel, były uściski dłoni z fotoreporterami na motocyklach. Peleton jechał w tempie nieutrudniającym tych uroczystości. Rozpędził się na dobre na ostatnich pętlach na Polach Elizejskich. Finisz po ataku na dwa kilometry przed metą wygrał Aleksander Winokurow. To jego drugi sukces w tym wyścigu, wcześniej stawał na podium w Briancon.

Thor Hushovd, który utrzymał zieloną koszulkę, jest pierwszym Norwegiem, który wygrał klasyfikację punktową Tour de France. Bez żadnego etapowego triumfu.

Lance Armstrong : Było łatwiej
Zrealizowałem cel. Było łatwiej, bo tym razem nie odczuwałem już presji bicia rekordu, jak przed rokiem. Atakowałem mniej niż w poprzednich latach, bo celem było wygranie klasyfikacji generalnej, nie etapów. Tak naprawdę to jeden atak w górach i dwie czasówki pozwoliły mi wygrać. Teraz mój czas się skończył. Co będę robił w lipcu 2006 r.? Z pewnością nie będę oglądał Touru w telewizji. Myślę, że przyjadę tu z zespołem Discovery Channel jako konsultant, doradca do spraw taktyki, a na pewno członek ekipy.


Ivan Basso : Zawsze z przodu
Jestem bardzo zadowolony z tegorocznego startu. Walczyłem o zwycięstwo. W górach, z wyjątkiem etapu do Courchevel, zawsze jechałem z przodu, blisko Armstronga. Pamiętajmy, że wcześniej przejechałem Giro. Teraz zapłaciłem za tamten wysiłek.


Sylwetka triumfatora
Armstrong zwyciężył siódmy raz z rzędu w Tour de France i wyznaczył nowe granice - nie do przekroczenia, przynajmniej w kolejnym dziesięcioleciu. Wielki fan kolarstwa John Maxwell Coetzee, laureat literackiej Nagrody Nobla 2003, mówi o nim: "Lance jest jednym z największych kolarzy wszech czasów i zarazem jednym z największych perfekcjonistów w swoim fachu".

Gdy pierwszy raz wygrywał Tour de France w 1999 roku, sukces ten nazwano "powrotem wieku". Trzy lata wcześniej jego karierę przerwała ciężka choroba - rak jąder. Nie poddał się. Przeszedł operację nowotworu (przerzuty pojawiły się w płucach i mózgu), chemioterapię i wrócił do sportu. Schudł kilkanaście kilogramów, ale zachował tę samą siłę. "Choroba pozwoliła mi dojrzeć, uświadomić sobie, co jest prawdziwą wartością w życiu" - mówił.

Urodził się 18 września 1971 roku w Austin w stanie Teksas, w biednej, opuszczonej przez ojca rodzinie. Sportową karierę zaczynał od triathlonu, mając 18 lat był mistrzem USA w tej dyscyplinie, ale dał się namówić do kolarstwa polskiemu trenerowi Eddy'emu Borysewiczowi, pracującemu wówczas z amerykańską kadrą. W wieku 22 lat został w Oslo najmłodszym mistrzem świata zawodowców. W tym samym 1993 roku zadebiutował w Tour de France, w którym startował jedenaście razy.

Od siedmiu lat podporządkował cały cykl przygotowań jedynemu celowi - zwycięstwu w Wielkiej Pętli. Wiosną zapowiedział, że będzie to jego ostatni występ w Tour de France. Odchodzi jako niepokonany.

Był zawodnikiem Motoroli (1992 - 96), Cofidisu (1997), US Postal (1998 - 2004), obecnie Discovery Channel (2005). Mieszka w Geronie (Hiszpania), a poza sezonem w Austin (USA). Rozwiedziony. Ma troje dzieci: syna Luke'a i bliźniaczki Isabelle Rose i Grace Elizabeth. Obecnie związany z piosenkarką Sheryl Crowe.

Chociaż kolarz był kontrolowany wielokrotnie i nigdy nie został przyłapany na stosowaniu niedozwolonych środków, jego kariera przebiegała jednak w cieniu podejrzeń o doping, które najostrzej sformułowali dziennikarze Perre Balester i David Walsh w wydanej we Francji w 2004 roku książce "LA. Poufne. Tajemnice Lance'a Armstronga", w której zebrali świadectwa, stawiające pod znakiem zapytania uczciwość Amerykanina.

-m. c.


Powiedzieli: Jan Ullrich (T-Mobile)


Jan Ullrich (T-Mobile)
(c) AFP
Nie będę tłumaczył swojej kolejnej porażki upadkami przed i w trakcie wyścigu. Próbowaliśmy wszystkiego, ale nic nie mogliśmy zrobić. Po prostu Armstrong jest najsilniejszy, trzeba to przyznać. Cieszę się z trzeciego miejsca.


Powiedzieli: Jim Ochowicz (prezydent Amerykańskiej Federacji Kolarskiej)


Jim Ochowicz (prezydent Amerykańskiej Federacji Kolarskiej)
(c) AP/PETER DEJONG
Pierwszy raz spotkałem Armstronga w 1991 roku i od razu uderzyła mnie jego wiara w sukces. Przyszedł z triathlonu, miał niesamowitą wydolność. Był bardzo podekscytowany, gdy mówił o Tour de France. Wygrał etap już w pierwszym starcie w Wielkiej Pętli. Najważniejsze, że już wówczas przejawiał kolarską inteligencję. Wszystko obserwował, notował, chwytał w locie. Rozumiał niuanse wyścigu szybciej niż inni. Dziś Lance wygrał Tour de France siódmy raz z rzędu, ale to ten sam człowiek, którego pamiętam sprzed czternastu lat, wzbogacony dodatkowo zwycięską walką z rakiem. Jeśli ktoś pokonał takiego rywala, cóż dla niego znaczy pocierpieć trochę na rowerze



Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
liryyy | 2005.07.26 14:58:38
nie luis tylko lance.nie reaktywuj mi tu trebaczy.

lirppppp | 2005.07.26 14:54:48
siemam dobrze. czekam na wypad na basen.

Vladis | 2005.07.25 22:56:38
luis armstrong to nie człowiek tylko cyborg. podszywa się pod człowieka, a jego misja to zdołować innych kolarzy, tak aby z kolarstwa przerzucili się na kolaże:) a wtedy nadejdzie epoka kotów zła !! drżyjcie więc !

huuuuu | 2005.07.25 11:57:23
siemasz. jutro jakos się zdzwonimy prawdopodobnie w sprawie tego telefonu ( inglisz ;))