Wpis który komentujesz: | Zapomnialam dodac, ze nie bez znaczenia zapewne w calej tej sytuacji jest fakt popierdalania w pracy jak maly samochodzik. Przychodze o 9.30 (wczesniej sie nie da, zebym sie zesrala i nastawila budzik na szosta, po prostu zawsze jakos tak wychodzi ta 9.30) wychodze po siodmej. W tzw. miedzyczasie jem lunch siedzac za komputerem i kontynuujac prace. Jak juz do chalupy dotre to jestem zuzyty flak i nic mi sie nie chce. W piatek jest deadline na GA release i boze spraw, zeby ten deadline nie zostal przekroczony, bo zaprawde - jeszcze tydzien takiej pracy i zaczne chodzic po scianach. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |