Wpis który komentujesz: | [1] Drapię opalone ramiona aż do krwi, poobgryzanymi paznokciami rozszarpuję siebię, zdzieram kolejne warsty półprzezroczystej skóry i wmasowuję, wcieram, wciskam tam ciebie. skóra właściwa i pocharatany naskórek. teraz jesteś częścią mnie aż nadto dobitnie, a bajka o pięknej księżniczce i księciu na białym rumaku dobiegła końca. mogę wciąż od początku robić rozbiór logiczny i gramatyczny rozkład jednego, prostego zdania, a co jeśli ja zabiję ciebie i siebie. choć z ciebie żaden konwicki, ani żaden adamczyk. i robię to, robię to wciąż na nowo, kiedy gw przyjeżdża do gdańska i siedzimy gdzieś w sopocie, kiedy d. oprowadza mnie po gdyni, a ja zaciskam uparcie powieki i przygryzam wargi, bo wciąż chcę, żeby był mi tylko chłopcem z obrazków; i nawet kiedy jestem na półwyspie w trybie 'papierosy, kawa, ja'. nie chcę, żebyś był i to są trudne i nierozwiązywalne kwestie, taka zbędność plus poczucie obciachu. a ja znowu nie wiem, kiedy było wczoraj i kiedy było miesiąc temu. to jest burza chronologii, młodzieńcze zachwiania i klimaks dnia dzisiejszego. nie patrz tak nigdy więcej. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |