sarah
komentarze
Wpis który komentujesz:

Ciesze sie jak swinia w deszcz

Pani ktorej wyslalam wczoraj resume odezwala sie w te
slowy:
- mamy bardzo duze problemy z obsadzeniem pozycji
ze wzgledu na status imigracyjny wszystkich zglaszajacych sie. Jaki jest pani status?

Mam zielona karte, nie? W tym momencie kasuje cala konkurencje, bo skoro oni nie maja zamiaru sponsorowac
wiz pracujacych... to moze wezma mnie ze wzgledu na
status stalego rezydenta :)
No, ale nie zapeszac. Bede sie finalnie cieszyc
jak podpisze umowe. Moge przeciez polec na rozmowie
kwalifikacyjnej...

Wczoraj odezwal sie I. Ha, ha. Dokladnie tak jak przewidzialam.
Najwyrazniej poczul sie urazony (to oczywiscie moja interpretacja) ze jak to, zamilklam i w ogole w tak
krotkim czasie moje uczucia don zupelnie zanikly.
Odpalilam mu, ze czego sie spodziewal? Zerwal ze mna,
dal wyraznie do zrozumienia ze koniec, obdarzyl mnie
na pozegnanie wielce milutkim mailem sugerujacym
jakobym powinna szukac lekarza bo jestem emocjonalnie niezrownowazona...
Dorzucilam jeszcze: ja moich przyjaciol nie kocham, a jesli juz to napewno nie taka miloscia, jak mezczyzne
z ktorym planuje byc. Zeby ruszyc do przodu i obdarzyc kogos innego uczuciem najpierw sie musze pozbyc starego, a poza tym to mnie wkurzyl.
No i ze mozemy byc nadal przyjaciolmi ale tylko jesli
zaakceptuje mnie taka jaka jestem i jesli bedzie
do mnie zywil szacunek, na jaki zasluguje.

Poszlo mu zdrowo w piety. Do tego stopnia, ze odpowiedzial iz musi sobie to wszystko przemyslec i zastanowic sie.

Glos A. jak zwykle stanowil reprezentacje zdrowego
rozsadku:
- no daj spokoj, teraz to on sie moze w dupe pocalowac. Myslal, ze bedziesz umierac i odchorowywac
zwiazek z nim, biegac i w ogole nadal byc milutka
i mu zligac jak wrzodowi na dupie??? Niech spierdala.
Nie mogl sie zdecydowac przez poltora roku, szarpaliscie sie jak nie wiem co, a teraz nagle poczul przyplyw emocji do ciebie - jak juz sobie kogos innego
znalazlas i sie na niego wypielas. Pf.... niech se znajdzie inna naiwna.

Jo.

Odezwal sie as. Jak zwykle olal dwa moje maile z konkretnymi pytaniami - odpowiedzial jedynie na podeslany dowcip, jakze krotko i tresciwie - "niezle".
I podeslal swoj.
Chyba nadal mu sie wydaje ze wszystko bedzie tak jak do tej pory.
Spotykamy sie kiedy jemu wygodnie, zero planow, zobowiazan a potem zwija manatki i go nie ma. Jasne.
Tylko, ze teraz nie bede juz na kazde jego zawolanie, nie bede z utesknieniem czekac :)

Rany, ale sie bojowa zrobilam, no no.
Ale dobrze. Trzeba mi bedzie bojowosci i bezczelnosci jako i motywacji zeby przerzucic sie na nowa prace (o ile okaze sie to mozliwe) i generalnie pchnac do przodu swoje zycie. Dosc juz siedzenia na dupie, marudzenia i czarnowidztwa.

Prawie zapomnialabym. Pan T. sie tez odezwal. Pierdola saska przespala cala niedziele, a do konca tego tygodnia pracuje ciezko (no, ja tez, ja tez, w koncu nastepna release ma byc w czwartek ten, tia...), niemniej jednak wyrazil chec widzenia sie ze mna w weekend...

Jum jum.

Zastanawiam sie tylko - cos za dobrze wszystko idzie - z ktorej strony pierdolnie ta raza?


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)