wsk
komentarze
Wpis który komentujesz:

Byłam na łące. To znaczy nie na typowej łące, bo na boisku do nożnej, trawiastym. Tam się opalamy czasem. Byłam. Właściwie mama mi kazała. Dziwią się wszyscy, żem blada. A ja im odpowiadam: pracowałam. Później nie miałam czasu i zebrać mi się nie chciało. Wzięłam superwygodny leżak i wyruszyłam. Patrzę, pusto. To dobrze. Ułożyłam się, jakaś oliwka, książka (wydrukowany ebook) i leżę. Przyszli jacyś. Myślę sobie: świetnie.Bladość ma oślepi ich zapewne. Położyli się i sceny niczym z filmu made in USA. Leżeli przede mną. Ciężko mi było nie widzieć ich kątem oka. Widzę,że zapalniczka im szwankuje. Super, podejdą do mnie spytać czy moja działa. A ja przecież na tych bladych kończynach dolnych zarost 2dniowy do kolan,a od kolan - tygodniowy (robię tak by zaoszczędzić czas. Ale nie. Zadziałała im. I ciągle tylko miejsce zmieniałam. Słońce goniłam. Choć niewiele mi dało od siebie. Oczywiście, przyjaciele-robaki nie zawiodły. Nie opuściły ani na chwilę. Gdy już mnie znudziło to leżenie, zebrałam się i poszłam. Ciężki ten leżak. W końcu za wygodę trzeba płacić. Samochody nie pozwalały mi szybko przejść przez ulicę. Mijały mnie, a ich kierowcy zdawali się myśleć: też sobie miejsce na opalanie wybrała, boisko do nogi, widać,że z Huty. Albo: blada idiotka, coś za późno się wybrała na opalanie, ale lepiej późno niż wcale. Patrzyłam w bok, niby żem dumna z takiego leżaka i z bladości skóry mojej. W tym roku jednak się jej wstydzę. Ręka mi zdrętwiała od ciężaru tegoż leżaka.

Tak więc drugie opalanie w sezonie gównianego słońca uważam za zakończone i nawet udane.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)