Wpis który komentujesz: | Nie zabijam pajakow. Ale to nie mam z dziecinstwa. To jakis atawizm, jak strach przed ciemnoscia. Co opowiem i nie pytam cie nawet o zdanie. Opowiadam. Dawno to byla. taki wyjazd z przyjaciolka po Wielkopolsce. Temat glowny wyjazdu - histora sztuki, czyli w planach byl Poznan, Kornik, Rogalin i Gniezno. I Biskupin. Noc spedzilysmy w baraku co schroniskiem PTSM sie zwalo. Goraco bylo. I nie moglam spac. Nie tylko ze goraco. Myszy szalaly. nastepny zabobon - ze mysz do gardla sie dobieraja. Wiec mowie przyjaciolze, ze nie zasne, bo myszy. Ona w smiech. Myszy? Boisz sie? Oj sie smiala, smagala mnie tym smiechem. Udalo mi sie zasnac. Chyba z nozem pod poduszka. Jakby noz byl rozwiazaniem. Ranek. Idziemy sie myc. Przyjaciolka pierwsza poszla. Do drugiego budynku, nbo tam lazienka byla. Cos robilam, gdy nagle przerazil mnie krzyk. Straszny, przerazliwy, mrozacy. Polecialam, nog prawie nie zlamalam. Bo co sie dzieje? Ona krzyczy. Wpadam do lazienki i widze jej przerazone oczy. STRASZLIWIE przerazone. Pytam co sie stalo? A ona niemym gestem wskazuje umywalke, a tam... pajak! Tlusty, olbrzymi, okropny! I co powiedzialam? Nie moglam sie powstrzymac. Co, pajakow sie boisz? Do dzisiaj sobie to wypominamy. Dzisiaj tez o tym wspominalysmy, bo wreszie moglysmy spedzic dzien. Same, bez nikogo. &:,0) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
usa | 2007.05.15 16:15:23 Best Site! buy phentermine |