kolagenkrux
komentarze
Wpis który komentujesz:

Ech... coś zasnąć nie mogę.
Może to przez to że czekałem jak DVD się wypali i minął "moment na sen"?
Ale przecież normalnie o tej porze (raz lepiej a raz gorzej) właśnie jade sobie 610 do domu z rynku.
Dziwne to bo ani atak jakiegoś doła (mimo że jesień przedwczoraj zaatakowała), ani kopytko inne...
Na GG wszyscy raczej kimają, na czaty nie chce mi się wchodzić a raczej nie wyciągne nikogo na piwko teraz :P
No to sobie tu popiszę, a co (choć chciałem poczekać na reakcje i komentarze do wpisu z piątkowej biby - jakby co to czytać niżej i komentować :P ).
Staram się utrzymać bloga w konwencji rozrywkowej i nie mam zamiaru jakiegoś totalnego ekshibicjonizmu emocjonalnego prezentować, ale przynajmniej sobie zajmę czas i zmęczę oczy.

Zaczyna się wesoły tydzień...
Wesoły plan:
Wesoła piłeczka w poniedziałek.
Wtorek... no wtorki zwykle są fajne. Ten może być fajny tylko z definicji bo...
Wesoły egzaminek w środę. Dodatkowo wieczorem pewnie jakieś wesołe piwko (ale nie za dużo żeby zbyt wesoło nie było).
Czwartek. No co zrobić z takim chujowym dniem. Chyba tylko cieszyć się że zaraz jest piątek :P I już jest wesołym dniem.
Piątek, weekendu początek. Potem Wesoły weekend...
(jak się dobrze porozkłada przyjemności to można przetrwać)
No i życie się toczy dalej.
Kurde: jedzenie, s(p/r)anie, picie. Egzystencja po prostu. Tylko nic więcej na razie nie widzę.
I nawet nie ma z kim teraz prowadzić czysto akademickiej rozmowy o egzystencji, sensie życia, znikających skarpetkach i innych tego typu rzeczach.
Wszystko jakoś mnie teraz zaatakowało. Wybory, brak save'ów, niepowtarzalność i nieubłagany upływ czasu.
Rodzimy się, żyjemy i umieramy.
Mgnienie oka i już gnijemy gdzieś.
I całe nasze życie sobie trwa tą chwilę.
Piszemy naszą historię. Grubym długopisem albo cienkim pisaczkiem, ale na pewno nie ołówkiem, bo zmazać się nic nie da.
Można zapomnieć, ale zmienić przeszłości się nie da (sorry, Terminator). Nie żebym czegoś bardzo żałował, ale to zaczyna być przerażające. Ta określoność przeszłości (chyba przyszłości) poprzez teraźniejszość.
Nachlasz się jak dzika świnia - będziesz żygał.
Będziesz biegał w przemoczonych butach - reumatyzm na starość.
Nie będziesz mył zębów - dentysta pomęczy.
Powiesz coś - ktoś usłyszy.
Pójdziesz tu a nie tam i całe życie się zmieni.
Tylko co by było gdyby...
Hmmm, tylko czy warto się zastanawiać?
Albo myśleć teraz co się będzie myślało jak już będę stetryczałym staruszkiem (załóżmy, jak zdam ekonometrię :P )?
"kiedy byłem mały, mój dziadek dał mi Werters..."
nienienie to nie ten film...
Czy ogarnie mnie typowe dla staruszków wnerwienie i mania narzekania? Czy będę narzekał też na swoje życie - że mogłem lepiej coś zrobić? Inaczej?
Czy wogóle ktoś będzie słuchał??
Ktoś dla kogo będzie warto otworzyć usta?

Ohoho, ale sobie poleciałem teraz. Przecież to brzmi jak jakieś smęty ostro zdołowanego człowieka. Czyżby się udzielił jakiś wszechobecny dół? Nie to ciemna śrubka! Nie bójta żaby, jeszcze do doła u mnie daleko :P
Nie mam jeszcze wszystkiego, czego może chcieć uczciwy człowiek (noo, gitara - to mam na pewno) ale u mnie strop nazbyt niski, by skorzystać z szelek (szybę jeszcze sobie zrobić z plexiglasu trzeba).

Dobrze że nie mam kasy bo jeszcze bym kupił czerwonego Chevroleta Corvette ZR-1... ;)

Dobry cytat z dzisiejszego filmu ("Lot Feniksa")
All a man needs in this life is someone to love. If you can't give him that, give him something to hope for. If you can't give him that... give him something to do.
czyli
Każdy człowiek potrzebuję w życiu kogoś do kochania. Jeśli nie można mu tego dać, dajmy mu nadzieję. Jeśli nie można dać nadziei... dajmy mu coś do roboty.[ Kolagenowe wolne tłumaczenie - nie czepiać się ]

Trzeba szybko odbębnić te egzamy i wziąć się do roboty.
Czeka stronka z Finlandii, muza, Q3Amovie...
No i starta filmów do obejżenia (właśnie zacząłem ściągać "Bambi" :D ), ale wpierw chciałbym coś kreatywnego bardziej zrobić.

Przepraszam za chaos ale pisałem to co myślałem (a pisałem po polsku bo myślę po polsku), a w głowie jak zwykle mam to co było na początku.

Troche posiedziałem tak przed monitorkiem i już oczy zaczynają się męczyć. Nie doszedłem do jakichś wniosków, ale nie o nie mi chodziło (a może właśnie tak ma być) - idę spać.
A niedługo:
Piłka, Piwko, Przyjaciele, Egzamin - co tu nie pasuje?
[ KolageN ]
(to tyle w kwestii: "nie mam zamiaru jakiegoś totalnego ekshibicjonizmu emocjonalnego prezentować")

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
pk | 2005.09.20 15:10:20
o kurde ale dalismy w kociol wczoraj! ale mi ten kebab ryja poparzyl! :[ wiecej nie kupie tego syfu! poza tym caly dzien chodze jakis taki zmulony :(((((((( ciekawe czy to przez nocne imprezowanie czy cos innego... :-/

Kolageeee | 2005.09.20 01:36:37
no i walczymy własnie (wpis o 1:37 - ciekawe czy to ktokolwiek zapamięta)

pk | 2005.09.19 17:38:49
no kurwa cza walczyc...~! egzam light. czesc mozgu odlaczona tak ze nie mysle o TYM. (ta czesc odpowiedzialna za lightowanie w zywcu) ZYWIEC DLA MNIE NIE ISTNIEJE. a tak w ogole to gdzie to jest? ? aaaa chuuuuuuuuuuuuj ide po browara! YO

kiepski filozof KolageN | 2005.09.19 14:10:45
Yo mistrzu. No i kto to mówi?? Stary, pamiętaj o swojej xywie :> 3mam kciuki! Walczymy z tym gównem, a potem relakssss

pk | 2005.09.19 09:44:34
no nie wiem czy jak bys zadzwonil do mnie nie wyszedlbym na piwko... kurwa co za dzien mialem wczoraj... az strach myslec...jeszcze jestem za bardzo zdolowany zeby wystartowac...ale jak wystartuje... moze znowu poznam jakas barmanke if u know what i think..! SH!T HAPPENS. po jakiego chuja ja tam jechalem... za pol godziny pierwszy egzam...3a isc bo juz na 3 nie poszedlem...tak tak w badania tez wbilem! walic to. dzisiaj angielski-gramatyki ni chuja ale dick na to klade bo i tak ddddddd....rade... kurwa co za czas...JESIEN JAK CHUJ :((((