Wpis który komentujesz: | dopadla mnie pewna rozkmina... dla pewnych ludzi zawsze bedziemy nikim, a dla innych znowu calym swiatem... jak wiele bledow czlowiek popelnil... jak czesto widzial tylko to co chcial widziec... wczoraj poczulam sie po raz kolejny jak skonczona idiotka i to w dodatku na wlasne zyczenie... jak wmurowana, nie moglam oderwac ocząt od monitora... a kazdy kolejny obraz tylko potwierdzal jak bardzo jestem glupia, jak bardzo wyselekcjonowalam sobie rzeczy, w ktore chce wierzyc... niby jestem taka cfaniara i spryciula, a tu okazalo sie jak bardzo sie myle... przeciez jesli ktos czegos nie chce, to do usmiechu, pocalunku, czulosci nikt nie ejst w stanie go zmusic... dreptam w kolko... i ciagle powaracam do momentow ktore juz byly... nie moge isc na przod, bo starajac sie to robic i tak cofam sie do tylu... nie wiem juz co jest dla mnie lepsze... ale cholernie sie boje... myslalam, ze ejstem silniejsza, ze nie potrzebuje nikogo... o zgrozo! jak naiwna bylam w tym w co chcialam wierzyc... niby jestem skamieniala, bo na zewnatrz ani jednej emocji, ale w srodku... ehh... ide sprzatac dalej... moze do kiedys tam... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |