Wpis który komentujesz: | Ufff! Problemy kompatybilnosci przewalczone, dzieki wydatnej pomocy dwoch bliskich znajomych (juz oni wiedza, o kogo chodzi :) - dzieki serdeczne. Co sie czlek nadenerwuje, to sie nadenerwuje... zwlaszcza, ze robienie prywaty z pracy, na laptopie stojacym na biurku, kiedy tabuny wala korytarzem i gapia sie w ekran, to proszenie sie o klopoty. No ale oj tam. Teraz walcze z glossary dostarczonym przez pracownika rzeczonej firmy. Okolo tysiaca slow i terminow, z czego jakies 30% ma sens i jest przetlumaczone wedle zasad polskiej gramatyki i slowotworstwa, a reszta to szajs nieziemski. Na przyklad: slyszal ktos o takim slowie jak "licytant"???? Powinno byc licytujacy, prawda? A nie jest. No i ja mam kierowac sie takim glossary. Boje sie, ze z powodu malej ilosci czasu polece "z glowy" tj. bede tlumaczyc tak jak wydaje mi sie za sluszne, a nie szukac ich durnych koslawych terminow... i sie wyloze. Bo jednym z punktow, wedle ktorych beda mnie oceniac to wlasnie zdolnosc podazania za ich stylem i slownictwem. Matko. Niech ktos powystrzela durnych tlumaczy ktorzy nie wiedza, co czynia. Jesli mi starczy czasu to rzecz jasna bede rabac w nawiasach uwagi typu "podazam za terminami z glossary, ale w/g mnie lepszym tlumaczeniem byloby x.." itd. O budowie zdan nie wspomne.. spuscmy zaslone milczenia. Tak, wiem, to co tutaj prezentuje na blogu tez nie do konca jest poprawne, ale na boga - to nie jest oficjalne tlumaczenie ani tekst. Zreszta, dawno juz zauwazylam ze pisanie notek z pracy powoduje powstawanie jakichs koszmarnych gniotow i urywkow mysli odjalowionych... Z tematow osobistych: w sobote sie wybieram gdzies z T. - jak raz ma wolny czas, a as oswiadczyl ze bedzie wtedy zajety, wiec.... Musze tylko jeszcze jakas bajeczke wymyslec na piatek do pracy zeby usprawiedliwic nieobecnosc przez pol dnia. No i tak to. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
sarah | 2005.09.22 21:10:23 TFM: no to bede podazac za ich szajsem... trudno. Oby mnie przyjeli, poprawianiem sie zajme pozniej :)))) TFM | 2005.09.22 18:28:30 Obawiam się, że licytant jest jak najbardziej poprawnie - jako mąż asesorki komorniczej, która niejeden samochód w życiu zlicytowała , wiem co mówię:-) Glosariuszowe tłumaczenia bywają osobliwe. Trzeba mieć intuicję, żeby wiedzieć kiedy stosować termin z glosariusza, a kiedy nie. Pamiętaj, że tekst, który przetłumaczysz ma być przede wszystkim użyteczny, piekny dopiero potem, więc terminy muszą być zrozumiałe i powtarzalne. Cały czas trzymam kciuki, żeby powitać Cię w wielkiej rodzinie ludzi zarabiających na życie przekładem:-) |