sarah
komentarze
Wpis który komentujesz:

Dlaczego

wszystko prędzej czy później się rozpierdala? Co sprawia, że ludzie
kochający się ranią się nawzajem i nie potrafią dłużej ze sobą być?
Czy naprawde nie ma nic pośredniego między ślepym, furiackim zakochaniem z jednej a poczuciem obowiązku z drugiej strony?
Plus ewentualnie przyjaźń: na spokojnie, na dystans, bo każdy ma własne życie - jak gniazdo, które trwała obecnosć drugiej osoby może tylko skalać...

Dziwne to wszystko. Koniec końców nie zostaje nic poza samotnością i to taka, o ktorej pisał Łysiak: taka, co wyżera tkankę z mózgu i odkłada się słojami zgorzknienia.

Nie byłabym z as szczęśliwa, nawet gdyby nie posiadał rodziny, nie
pochodził skąd pochodzi i żyłby pod bokiem.
Bo w nim zdusili emocje. Nie umie kochać i nie chce. Zimny intelekt.

Idź już, bo się ściemnia....
.. bez emocji nie urodzi się nigdy żadna sztuka. Bez niej świat byłby nudny a my nie bylibyśmy ludźmi.
Idź.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
sarah | 2005.09.27 19:31:35

Melka: a bo ja wiem? Na dlugi dystans to dopiero... ehm.... jak juz czlowiek sie zaangazuje a potem nie wyjdzie...albo wlasnie sie rozwali po jakims czasie, jak to obserwuje wsrod coraz wiekszej liczby znajomych...

Melka | 2005.09.27 11:09:42
Kochac kogos tak "na chwile" to zbyt duza strata energii.