Wpis który komentujesz: | Co bym chciala od zycia Pare rzeczy, uwazam, ze nieduzo, ale as sadzi ze marzenia moje sa dosc wybujale, ze wzgledu na stosunek czasu spedzanego na pracy do czasu spedzanego na hobby. Ale, do rzeczy. Chcialabym: - byc rentierem i zyc z procentow, w ten sposob moglabym: - podrozowac sobie po swiecie tam gdzie akurat mi przyjdzie ochota - zajac sie tlumaczeniem dla funu tego co akurat wybiore i robieniem grafiki akurat takiej, na jaka mam ochote; od czasu do czasu cos napisac; - posiadac jakis maly domek gdzies - zebym miala gdzie wracac. No, taka jama wlasna. A facet, jesliby sie znalazl po drodze, taki co chcialby ze mna zycie powyzsze dzielic (i wystapiloby to zjawisko z wzajemnoscia) - fajnie. Jesli nie, to tez byloby fajnie. Napad na bank raczej nie wchodzi w gre. Smutne jest to, ze do realizacji wiekszosci marzen potrzebne jednak sa pieniadze. Zmora-cholera. Tzw. urban legend glosi, ze wystarczy robic to, co sie kocha, a slawa i pieniadze w koncu przyjda. Uaha. Bajka dla naiwnych. Niestety, zycie wlasne kontrolujemy tylko w niklym stopniu. Mozemy jedynie wykorzystac okazje, jesli sie taka nadarzy. Jesli sie nie nadarzy, to voila - prosze misia pocalowac w dupe. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
sarah | 2005.09.29 03:30:34 niestety :( bogata rodzina albo posiadanie nieziemskiego fuksa. w moim wypadku rodzina biedna jak mysz koscielna, a co do fuksa... hm.... jak narazie sie jeszcze nie zdarzyl. Peter | 2005.09.28 22:30:31 Tez bym tam chcial. Ale tak naprawde szansa zrealizowania tych planow zalezy od tego w jakiej rodzinie sie urodzi. |