doro
komentarze
Wpis który komentujesz:

rano miasto było spocone. czułam to każdym nerwem. zmęczone jak po maratonie, niewyspane, a ktoś kazał wstawać.
nerwowo chodziłam po przystanku autobusowym, w brzuchu żyletki a twarz zastygła jak gipsowa maska. nieruchoma i drętwa. coś czułam. coś przeczuwałam.
pojechałam do Doroty i jak otworzyła mi drzwi to wiedziałam. nici z tego mieszkania, nici.
ale dlaczego, Dorota- pytam.
bo znam was oboje- mówi mi. bo znam ciebie ale i znam jego- kontynuuje. bo nie umiem rozmawiać z wami oddzielnie- kończy.
no, jest to jakieś wytłumaczenie w sumie. łykam, co nie? bo co innego mi zostało.
w pracy nic do zrobienia to spadam, bo mam taką możliwość.
w domu odpalam neta. szukam. na chybił trafił typuję mieszkanie i dzwonię do faceta. na oglądanie umawiamy się natychmiast.
szara nora z brudnym pcv na podłodze. kuchnia z jedną szafką i zlewem dla krasnali. w pokoju obrzydliwy regał z czerwonymi szybami. łóżko skojarzyło mi się z tym, które zobaczyłam w hotelu Chemik w Gdańsku, kiedy to pojechałam na zaproszenie organizatorów na taki jeden festiwal co się tam rokrocznie odbywa. pamiętam, że jak zobaczyłam to łóżko, takie wymięte, zużyte, szare i takie, cholera, smutne, i jak zobaczyłam dwie musztardówki na stoliku obok odwrócone do góry dnem- to zrobiło mi się niedobrze i uciekałam stamtąd prawie gubiąc buty. wtedy organizator stanął na wysokości zadania i zapewnił lepsze lokum. sto razy lepsze lokum, bo się wystraszył, że za rok redakcja nie powtórzy tego barterowego dealu, który tak sympatycznie wypalił wtedy.
dzisiaj organizatorem jestem ja. i jak zobaczyłam dzisiaj to łóżko z wymęczonym sztucznym obiciem pod kolor szyb w regale, jak do łazienki poszłam i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to czarno czerwona mozajka na podłodze, popękana i zimna, z liszajami grzyba tu i ówdzie, powiedziałam: "Doro, stop. ty tu jesteś organizatorem. nie wpieprzaj się w ten kanał".
a panu właścicielowi zaczyna nagle bardzo zależeć. i pcv mi wymieni na panele, i żaluzje założy w oknie, skoro nie lubię firanek i zasłon, i dywan zabierze, skoro nie lubię (czarno czerwony ma się rozumieć)
średnio grzecznie odmawiam podania swojego numeru telefonu, na pytanie o znak zodiaku zwężają mi się oczy i mam ochotę napluć mu na buty, dziękuję za możliwość podwiezienia do centrum.
wracam do domu, odpalam neta i szukam dalej. czuję, że czas mi się kurczy, że mam go o wiele mniej, niż mi się wydawało na początku.
znajduję coś tak super, że dzwonię właściwie dla formalności, pewna jestem, że dzwonię, żeby usłyszeć "nieaktualne".
aktualne. w fajnym punkcie. remont trwa. sympatycznemu panu nie przeszkadza, że mieszkałabym z psicą. stara kamienica prawie w centrum miasta. cicho. blisko do parku.
nie chcę zapeszać. jutro od ósmej rano mogę jechać i oglądać do syta.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)