Wpis który komentujesz: | przez otwarty balkon rześkie wieczorne powietrze. dzień pełen jesieni i kolorów. cokolwiek napisałabym, byłoby pewnie ckliwe i urokliwe jak cholerny landszaft, bo miło przemiło było i tyle. wieczorna rozmowa ścina nam głowy, choć nie myślę o toporze ani gilotynie, a bardziej o jajecznicy na patelni. powoli układamy rozmącone mózgi do spania, obok kładzie się rozcieńczone wodą wino. An uśmiecha się lekko przez sen, a ja przeganiam ostatnie potwory znad jej głowy jak umiem. moje zostają na później. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |