Wpis który komentujesz: | Dzień Indyka wczoraj był. Richard, ten z Mollys, zorganizował party na okazję. Chłop jest niesamowity. Ponad 40 osób zaproszonych i całe góry żarcia: - pieczony i faszerowany indyk, wielkości strusia afrykańskiego (zupełnie nie wiem, jak oni takie ptaszyska hodują); - pieczona szynka, kawał wielkości dobrze wypasionego arbuza; - pieć rodzajów ziemniaczków; - sałatki szpinakowe, z kiełbaską, warzywne i sama nie wiem już jakie jeszcze (wszystkie dobre, żeby nie powiedzieć znakomite); - zupa ziemniaczano-dyniowa; - 3 quische (znaczy się, 3 różne rodzaje); - 3 średniej wielkości torciki na deser; Dziękuję bogu że żołądek mi sie skurczył ostatnio i już po jednym opróżnionym talerzu nie mogłam się dalej opychać. Generalnie było jednak nudno. Ktoś (kobieta) wlała miód na moją duszę. Przekazała feedback od swojego ojca i kolegi, z ktorymi rozmawialam jakis czas temu. Że byli pod wrażeniem mojej pasji, inteligencji, szczerości itd. Żebym nigdy nie przestała być sobą i nie przejmowała się opiniami tych, co uważają, że trzeba być oportunistycznym (tutaj zlosliwie od razu na mysl przyszedł I. z jego smutnym pierdoleniem). Jak to miło, że są wśród Amerykanów ludzie umiejący docenić prawdziwych ludzi a nie sztuczne wydmuszki zachowujące się i ukształtowane przez wszechobecne mody, trendy, media i szablony. Jesli grzeczność wymaga kłamania w żywe oczy, to ja pierdole taką grzeczność. Usiąde cichutko i w najlepszym razie nie powiem nic. Wdzięczenie się i włażenie w dupę to nie dla mnie. A dziś jest zimno, ciemno i pada deszcz. Nie wiem czemu ale ta pogoda nastraja mnie optymistycznie. Jeszcze tylko kupie sobie wygodny fotel i stoliczek na kolana pod laptopka... i moge siedzieć miesiącami, szcześliwa, z deszczem za oknem... ...byle nie wstawać do pracy, byle nie.... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
p | 2005.11.26 22:50:21 wszystkiego naj! troche więcej optymizmu! sarah | 2005.11.26 21:38:44 Shent: w tym linku co podal D. calkiem niezle to wyjasnione. W dobie obecnej jednakze nawet niewielu amerykanow dokladnie wie, na jakaz to okazje owo swieto. Ot zdjazd rodzinny i obzarstwo. Snufkin: quische moze byc tez z mieszanki jajek z czyms tam i calej gory innych rzeczy... ja osobiscie serowego nigdy nie jadlam :))) Kate: te najwieksze piecze sie w takich specjalnych grillach. ten tutaj u Richarda mial ksztalt jaja, zielony kolor i rozmiar sredniej wielkosci pralki... mysle ze prosiaka tez by sie tam dalo upiec.. snufkin | 2005.11.26 19:56:26 ps. czyta sie kisz:) a wyglada jak ciasto snufkin | 2005.11.26 19:55:52 quiche to takie cos ze sera - chyba szwajcarski wynalazek heze huhi po szwajcarsko-niemiecku D- | 2005.11.26 15:32:22 Shent: A o co chodzi w świetym mikołaju? O świętowanie :-) http://www.stos.opoka.org.pl/polus/thanksgv.htm D- | 2005.11.26 15:27:50 Co to quisch? Shent | 2005.11.26 14:05:55 A o co właściwie chodzi w tym święcie? Bo co się pytam to nikt nie wie. kate | 2005.11.26 12:47:59 Wyhodować takiego gigantycznego indyka to pewnie pół biedy. Kłopot dopiero z tym, jak to bydlę zmieścić w piekarniku. snufkin | 2005.11.26 10:14:49 czuje:) sarah | 2005.11.26 08:44:21 snufkin: wiesz, on nawet ma do mnie slabosc i to CHOLERNA ale co z tego, ja do niego nie mam... zwykle leca na mnie introwertycy z uposledzonymi social skills.... bo ja akurat to mam. ale mnie oni nie pociagaja wcale.. snufkin | 2005.11.25 23:58:10 wow - facet co umie gotowac:) brac:) np. moj tato uwielbia gotowac:) a pozatym to tak wlasnie jest ze albo trafia sie na odpowiednich ludzi labo szkoda nafty:)) |