Wpis który komentujesz: | W ramach odkryc, bynajmniej nie muzycznych, po przejściach w szacownej jagiellonce, gdzie książki przez pół dnia nie mogą "dojechac" do wypożyczalni, a potem dostaję zupełnie co innego niż zamawiałem [fakt, powinienem był sprawdzic zanim podpisałem] - wdepnąłem w małe [70 stron] cudo co się zowie "Japońska wioska" Joanny Wilengowskiej: "Od czego by tu zacząc? Może od początku. Urodziłam się. *** No tak, ale czy można miec pewnośc? Nasze urodziny to święta matek. Kto wie, czy w ogóle przy tym byliśmy? *** Wobec tego spróbujmy inaczej - zacznijmy od środka." Taka mała próbka z pierwszej strony. Potem jest o gumach Donald kupowanych w Peweksie, anonimowych listach, o tym, że "Wszystko jest iluzją"[cytat z Pana Samochodzika], o morałach płynących z pouczających opowieści niemieckiego karłowatego rybaka kaznodziei mówiącego po japońsku z hiszpańskim akcentem i,oczywiście, o życiu w japońskiej wiosce. Nigdy nie wiadomo, kiedy człowiek natknie się na taką perełkę. Lekarstwo na ziomowo-przedświateczną depresję... ;] [dzięki, już mi lepiej Krux] |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
bulek | 2005.12.18 12:30:03 Nie widzę nic fajnego w tej książce. TO chyba są zapiski świadka Jehovy, nie ma się czym podniecac. kolagenkrux | 2005.12.16 18:40:36 zoimowa depresja :D Depresja ziomala?? Pierdol zimę!!! Niech spada i nie wraca!! |