Wpis który komentujesz: | No więc atmosfera się zagęszcza. Relacje na trasie ojciec - syn są bardzo ciężkie. Ja nie potrafię zrozumieć jego, on nie potrafi zrozumieć mnie. Przemówienie: jesteś wałkoń, nic nie robisz, przepiepszasz czas, leżysz i słuchasz muzyki, powinieneś nadrabiać zaległości z zeszłej szkoły, czyli okołu 3-4h dziennie w książkach. Ale jak ja mam mu wytłumaczyć, że matematyka, cemia czy fizyka są przedmiotami, na które nie warto w moim przypadku marnować czasu. Nie, nie powiem mu tego, bo chcoiaż to rezolutny chłop, to nie skuma moich potrzeb, mimo wszystko w jego wizjach kończe na WSHE, potem w Indesicie. Może to jakaś sugestia, tam wypadki chodza po ludziach. Takie śmiertelne wypadki. Oczywiście, że się opierdalam, ale jak tu się nie opierdalać? Czytam sobie książkę, ogółem się zamulam, myślę o wielu sprawach, o tym jak życie rozegrać. Tylko żebym się kiedyś z ręką w nocniku nie obudził, bo może i tak być. Nie wiem czy ja się już do tego przyzwyczaiłem i nic większego sobie z tego nie robię? Nie no, nie pisałbym o tym, gdyby to był gówno warty dla mnie temat teraz. Tylko nie wiem od czego zacząć, czy warto ścisłe ruszać, jak się zabrać za to wszystko. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
tymon | 2006.02.15 19:03:45 twoj ojciec ma racje i dobrze o tym wiesz, ale nie dopuszczasz tej mysli do siebie. stac Cie na to, zeby nie opierdalac szkoly i uczyc sie matmy i fizyki bo wsytarczy kuzwa 3 godziny tygodniowo i masz opanowane wszystko w stopniu dobrym. ale nie. bo ty zamulasz, sluchasz muzyki, przyklejasz plakaty. mysl men i sie ucz. golum. | 2006.02.15 09:31:47 wshe! ;] maciek_maciek | 2006.02.14 20:13:06 mam podobnie |