Wpis który komentujesz: | Drugi dzien w siodle. Widac bylo, ze mag nie nawykl do tego rodzaju podrozy, ale trzyma sie dzielnie. Jedziemy do Gastermain... tyle wiem, a dokladniej tyle powiedzieli. To dobre dla bardow miasto, wiec bez specjalnych wymowek moglam przylaczyc sie do nich. Wojownik przedstawia sie jako Rent z Gordu, a mag... Inner. Jest to conajmniej dziwne, bo kojarze chyba wszystkich wiekszych czarodziejow dominium. Ten jest naprawde dobry. Lepszy niz myslalam. Nie sypia przy mnie dobrze. Trudno mu sie dziwic. Zwlaszcza w nocy trudno jest mi utrzymac lore na wodzy. Znowu mialam koszmary. Wracaja pomimo wyczerpania podroza. Co ja bym dala za pare godzin snu bez obrazow. Znowu widzialam te oczy i slyszalam... Wlasny krzyk. Obudzilam sie zlana potem. Od razu wyczulam na sobie czyjs wzrok. Nie otwierajac oczu wypuscilam zmysl poza cialo. To byl wojownik. Widocznie byla jego warta. Siedzial pod drzewem. Stalowe ostrze miecza, ktory trzymal na kolanach dla zmyslu mialo zapach krwi. Nie wiem jak, ale chyba wyczul, ze sie obudzilam, bo przemowil. -Moj przyjaciel mowil, ze nosisz maske. Nie ufam ludziom w maskach. Poruszylam sie, odwrocilam w jego strone otwierajac oczy. Moze jestem oszpecony, a oszpecony bard nie zarabia. Skad twoj przyjaciel wie taka rzecz? - Moze, ale nie wydaje mi sie. Moj przyjaciel ma pewne zdolnosci... - Od kiedy to wojownikowi sie wydaje cokolwiek? Baw sie tym swoim mieczykiem i niech ci sie juz tyle nie wydaje... bo ci jeszcze zaszkodzi. Powiedzialam z usmiechem. I odwrocilam sie spowrotem na bok uspakajajac oddech. - Jesli uznam, ze zagrazasz naszej misji... zabije cie. - Masz ciekawe podejscie do ludzi. Jaka misje moze miec kupiec? Nie interesuja mnie towary tego swiata. Interesuje mnie sztuka. - Nie wiem czy jestes czlowiekiem. Pod ta maska moze kryc sie wszystko. Nie slyszalem jak czynisz ta sztuke bardzie... Ostatnie slowo plawie wyplul. Podnioslam glowe z ziemi, skrzyzowalam nogi, zamknelam oczy i pozwolilam powstawac muzyce. Piesn plynela. Unosila sie, opadala, wibrowala. Liscie cicho brzmialy niosac ja dalej. Las sluchal, las nucil. Wbilam palce w ziemie i wdarla sie we mnie jej muzyka. Pierwotna, muzyka czasu. A pozniej wyszla z serca. Ballada o czarnym wojowniku i bialej czarownicy-demonie. Otworzylam oczy. Dwie pary oczu wpatrywaly sie we mnie znad plomieni ogniska. Zmysl wyczul jeszcze pare ciekawskich spojrzen ukrytych w ciemnosci. Elfy... i nie tylko. Ciekawosc i zdziwienie emanowaly z nich prawie namacalne. W oczach jednego z moich wspoltowarzyszy ujrzalam podziw i szacunek. Drugi bardzo intensywnie sie zastanawial. Zastanawiajacy sie mag nie wrozy nic dobrego. Moze nie powinnam byla spiewac... - Dobranoc. Ulozylam sie wygodnie na ziemi, owinelam derka. Elfy sluchaly ech lasu. Po chwili wycofaly sie spowrotem w gestwine. Kraina dziwow kladla sie spowrotem do snu sluchajac juz tylko szumu drzew. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |